Cześć

W sumie od dawna przeglądam forum, jednak pewien problem, który się u mnie pojawił sprawił, że założyłam w końcu profil, do rzeczy...
Mieszkam na Górnym Sląsku, konkretnie w Jaworznie. Będąc na studiach zaocznych nawiązałam stosunek pracy w pierwszym lepszym zakładzie produkcyjnym na popularnej "taśmie".
Miała to być praca, który sfinansuje mi czesne oraz pozwoli na skromne życie. Były to lata 2010-2011 kiedy o zatrudnienie było naprawdę ciężko, a zarobki 1500zł nikogo nie dziwiły. Studia się skończyły.W ich czasie zdążyłam awansować na stanowisko "brygadzistki" i już nie pracuję fizycznie. Cały czas jednak mam jednak w głowie, że to co robię zawodowo w żadnym stopniu mnie nie rozwija. Nie jest to również zgodne z kierunkiem moich studiów, mianowicie administracja, ale cóż jest zgodnego po takim kierunku, błąd życiowy.
Jednocześnie mam przyjaciółkę w stolicy. Odwiedzając ją bardzo mi się to miasto podoba. Pomijając szczegóły bardzo chciałabym tam zamieszkać. Tym bardziej, że nic mnie w obecnym mieście nie trzyma. Może prócz mieszkania za które płacę bardzo mało bo mieszkam z matką która 11 miesięcy w roku jest poza granicami kraju.
Czy któraś z Was była w takiej sytuacji, że podjęła ryzyko, rzuciła wszystko mając już prawie 28 lat i wyjechała do Warszawy bez jakiegoś konkretnego powodu? Ot tak, z czystej fanaberii, bo "podoba mi się"? Urzeka mnie anonimowość, bliskość wszystkiego, sciezki rowerowe i wiele innych rzeczy.
Obecnie zarabiam 3500 netto, z pracy jestem zadowolona pod względem atmosfery, jednak mam świadomość, że za 10-15 lat gdy nic nie zmienię będę robić to samo może za 1000zł więcej. Brak jakiegokolwiek rozwoju. Mieszkanie kosztuje mnie 700zł miesięcznie.
Pytanie główne brzmi, czy wyjeżdżając do stolicy, w której mamy do zaoferowania na rynku pracy biegły język angielski, doświadczenie na produkcji, które jak mniemam w tym mieście nie jest kompletnie przydatne bo tego typu fabryk brak możemy liczyć na zarobki rzędu 4000 netto? Bo tyle liczę musiałabym otrzymać aby finansowo wyjść "na zero". Znajoma, która mieszka w stolicy twierdzi, że tyle zarabiają nawet ludzie wykonujący najprostsze prace fizyczne, ale nie chce mi się w to wierzyć.
Ponadto, uczę się programowania, ot taki pomysł aby mieć bogatsze CV, ale zarobki początkujących programistów są również bardzo niskie.
Dużym plusem stolicy jest również to, że wówczas mogłabym zrezygnować z samochodu, a to kolejne 500zł miesięcznie w kieszeni.
Doradzcie proszę czy taka przeprowadzka w moim wieku jest rozsądna oraz czy któraś z Was była w podobnej sytuacji?