Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Jesienne Mamy 2007 cz. III
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2008-08-14, 10:30   #2172
dorka19801
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: łódź
Wiadomości: 2 894
Dot.: Jesienne Mamy 2007 cz. III

Cytat:
Napisane przez pysiamn Pokaż wiadomość
hey

Właśnie stwierdziłam, ze już padam trochę poczytałam,,,jutro odpiszę

Dziś spędziłam milutko czas w milym i doborowym towarzystwie...zobaczcie same
no widać że wesoło było
chłopcy super wygladają w tych koszulach.


Dobranoc cioteczki
Cytat:
Napisane przez myshia Pokaż wiadomość
c.d. fotek:
7. Misiek na szczycie
8. W kolejce do kolejki
9. Dzisiejszy tatuaż
10. Wanna pełna facetów czyli małpy w kąpieli
śliczne foteczki - i wy i widoki
nosidełko fajniutkie


Cytat:
Napisane przez dune321witaszek Pokaż wiadomość
Dziekuje dziwczyny za mile przyjecie
anusia starszy syn ma 31 miesiecy, czyli rowniutkie 20 miesiecy i 9 dni starszy

myshia piekne zdjecia - tak mi tych gor brakuje ... zazdroszcze wakacji
witaj na wątku
ja jestem mamą Klauduni- jednego z najgrzeczniejszych tu dzieci
Cytat:
Napisane przez poissonivy Pokaż wiadomość
Ale łasa na pochwały

Bracia są super mam nadzieję, że będziesz miło spędzać z nami czas na wątku

Wielkie gratulacje dla Mikołaja za ząbki i za chodzenie
Esz cieszę się, że już lepiej się czujesz, wszystko powoli się ustabilizuje

Lea, ty tylko uważaj, żeby Ciebie w środku na noc nie zamknęli

Nadawaj, nadawaj

Tylko Dorka zapomniałaś dodać, że Ty masz mega grzeczne dziecko

Przerwa na posiłek bezbłędna, polecam zrobić kurs na Czerwone Wierchy, cudne są

O Jasio testował MacLarena , fajne to towarzystwo
-------------------
My dzisiaj byłyśmy na pobraniu krwi, było o dziwo mało płaczu. Jutro lekarz.

Wczoraj jedna kobitka w przychodni doprowadziła mnie do granic moich nerwów.
Miało być tak, że lekarka kazała mi przyjść rano, żeby wyciągnąć kartę i miałam iść z Olą na pobranie krwi (bo tylko rano pobierają w poniedziałki, środy i piątki). Niestety okazało się, że we wtorki lekarka owszem jest rano, ale nie pobierają krwi, więc chciałam chociaż skierowanie żeby mi dała. Czekam już mam wchodzić (przede mną stał jeden człowiek), przychodzi jakaś jędza o 8:15 i mi mówi, że ona ma numerek nr 1 i miała na 8. Ja jej mówię, że teraz jestem ja w kolejce. Ona się mnie pyta, który ja mam numerek? Spokojnie jej wyjaśniam, że nie mam żadnego, ponieważ w ten sposób kazał postąpić mi lekarz. Ona do mnie, że dzwoniła wczoraj i rejestrowała się i że ona teraz wchodzi.

Myślałam, że ją czymś rzucę, małpa jedna kłamała mi w żywe oczy, bo wiem, że pierwszych 10 numerków rejestruje się zawsze osobiście w dniu wizyty, a poza tym jestem z dzieckiem poniżej roku i mam prawo wejść bez kolejki. Powiedziałam jej , że wątpię w jej słowa. Ona że pójdzie po pielęgniarkę. Koniec dyskusji... dlaczego bo facet przede mną wyszedł z gabinetu, a ja wpakowałam się bez słowa wyjaśnienia z wózkiem do lekarza.

Wiem, że większość z Was powie, że mało kulturalnie się zachowałam. I ja tak myślę, ale naprawdę miałam już dosyć kłamstw jakie ludzie wymyślają, żeby się wkręcić w kolejkę (w styczniu miałam podobną sytuację w DSK).
Rozumiem, może zwolniła się z pracy, śpieszyło jej się, przecież nie byłoby żadnego problemu, gdyby delikatnie spytała czy może wejść, ale normalnie mnie zdenerwowała swoją bezszczelnym zachowaniem i kłamstwem.


A dzisiaj oczywiście przepuścili mnie w kolejce do laboratorium, kolejka na 30 osób. Ale poszło szybko i Olcia tylko kwiknęła przy ukłuciu palca. Za to poszliśmy bez moczu, bo dwa razy woreczek nam się odkleił
ja ci sie wcale nie dziwię- u nas tez tak jest z numerkami i tez sie takie zdarzją i pewnie też bym tak zrobiła no i z takim maluszkiem to chyba oczywiste że bez kolejki- co za babsztyl bez wyczucia.
Cytat:
Napisane przez eszeweria Pokaż wiadomość
dzień dobry - jesteście takie dla mnie łaskawe i zawsze miłe slowa... dziekuję...

jestem strasznie zmęczona, dziś prawie nie spałam a trzeba przezyc kolejny dzien z naszymi diablętami, denerwuje mnie wszystko, jazgot dzieci, porozrzucane zabawki, ciągłe chodzenie z Zuzia do łazienki i przypomianie jej o siusiu, zmienianie pieluch, pilnowaniem by mikołaj w cos nie przywalił głowa jak się przewraca- jestem tym wszystkim dobita, nie mam siły na to, nie mam siły się usmiechac do nich - nie pamietam kiedy odpoczywałam, jestesmy z mężem przeżuci i wypluci - bez niczyjej pomocy jest tak ciężko! Nigdzie nie bywamy - tylko ta wieś, zresztą nawet nie mamy kasy by gdzieś się ruszyć - na leczenie wydaliśmy juz fortunę.
Do tego moja teściowa mnie wkurza coraz bardziej - przez całą moja chorobe nie była u nas nawet raz tłumacząc że jest chora i nie może pomóc przy dzieciach bo nie może dzwigac a do tego musi zajmowac się teściem a teraz na miesiąc przyjechał z Brukseli do nich brat mojego męża z trójką dzieci ( dwoje w wieku naszych) i pojechała z nimi na 2 tygodnie na mazury by pomagac przy dzieciach by brat mojego męża z żoną mogli trochę odpocząć - nie chce jej znac!!!! i dzieci tez nie zobaczy - po moim trupie!!!!! jak żona brata mojego męża rodziła najmłodszego do brukseli poleciała by pomóc - była tam przez prawie miesiac a do nas nawet nie zajrzała by zobaczyc Mikołaja, to my musielismy do nich pojechac by pokazac dziecko. Od teraz koniec - nie zobaczy wiecej dzieci !!!!! Wkurzyła mnie przeokrutnie!!!!

Przepraszam za to moje wyżalanie ale mam tak naprawde tylko Was moje kochane...
wracam do dzieci bo słysze ze mąż juz ledwie daje sobie rade...może zajrzę później jak znajde jakąś chwilę... narazie nie mam czasu by was czytać i odnosic się do postów - przepraszam... ale obiecuję jak sytuacja u nas się kiedys unormuje to jeszcze bedzie mnie miały dość
rozumiem cie bardzo dobrze. moja teściowa też nie ma czsu do nas zajrzeć. nawet nie zapytała jak sobie radzę bo przeciez od poczatku lipca nie mam żłobka a nwet nie zapytała czy nie przyjechac i nie pomóc. z małą siedzi mój tata(lat 70)
ale ona oczywiście nie ma czasu bo jest zmęczona no i browrka nie byłoby jak wypić.
nie smutaj się-
zawsze po deszczu przychodzi słońce
i chociaż czasem jest mi ciężko i smutno to powtarzam sobie że już na Boże Narodzenie tż będzie z nami i bedzie super i muszę te kilka miesięcy jeszcze wytrzymać.
......................... .............
a wczoraj zadzwoniła pani ze żłobka z przeprosinami że jeszcze im remontu nie skonczyli i że sie przedłuży i że do żłobka dopier w środę. i jest mi przykro bo nie uda mi się załatwić wolnego żeby chociaż dzein z nia tam być.

no i niedługo znowu do pracuni. dobrze że to juz sotatnia popołudniówka w tym miesiącu i nawet było całkiem fajnie, czas szybko minął i grafik się nie zrobił. to chyba dzisiaj muszę cos podziałać bo pewnie ludzie chcieli by go niedługo dostać.

miłego dnia.

a no i spodenki ładne w lumpku ostatnio wygrzebałam i jeszcze przejrzałam rzeczy których przeciez tyle podostawałam. znalazłam super kozaczki bartak po mojej siostrzenicy- wcale prawie nie zniszczone i różowe takie jakbym chciała. i jak już kupię jej odpowiednie butki na jesień to później w tych kozaczkach spokojnie będzie mogła chodzić.
dorka19801 jest offline Zgłoś do moderatora