Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-09
Wiadomości: 3
|
samotność
Zacznę od tego że mam lat 28. Powodzi mi się we wszystkich dziedzinach życia oprócz związków. Wiem, że w tym wieku ciężko już kogoś poznać, ale ostatnio bardzo przytłacza mnie samotność. Problemem jest to, że większość facetów których widuję mi się nie podoba i nie wyobrażam sobie seksu z nimi. Sama jestem obiektywnie atrakcyjna (umiem to ocenić, dbam o siebie, jestem dobrze ubrana i mam wszystkie cechy, które uznawane są za atrakcyjne przez ogół społeczeństwa). Przeszkodą natomiast może być moja osobowość, bo jestem trochę specyficznym człowiekiem i nie z każdym się dogadam, nie każdemu pasuje mój styl bycia. Podejrzewam, że przez to zostałam raz odrzucona przez chłopaka, na którym mi zależało. Było w moim życiu dwóch facetów w różnych odstępach czasowych, na których naprawdę BARDZO mi zależało. Drugi natomiast miał podobny charakter do mnie, wręcz był moją męską wersją, ale z nim też nie wyszło, nałożyło się na to dużo różnych czynników. Ci faceci mnie bardzo pociągali fizycznie i wiem, że jeśli z którymś z nich by wyszło, to dałabym im od siebie wszystko co najlepsze, bo takim jestem typem człowieka, jeśli w coś się angażuję, to na 100%. Ale z żadnym z nich nic już nie wyjdzie, więc to temat zamknięty. Ostatnio od bardzo dawna nie spotkałam nikogo, kto by mi się spodobał. Mam wrażenie, że wszyscy sensowni faceci są zajęci, wyjechali z tego miasta (mieszkam w dużym mieście, nie jest to jednak Wawa ani Wrocław) i zostały same odrzutki, spora część facetów jakich widuję to zgoleni na łyso psychofani klubów sportowych w dresach z piwem w ręku w środku dnia. Czasem poznaję nowych ludzi, jednak zwykle są młodsi ode mnie. Albo poznaję facetów, którzy są zainteresowani mną, a z jakichś względów mi nie odpowiadają. Nie wiem jak u was, ale u mnie musi zaiskrzyć, żebym mogła kontynuować z kimś relację w stronę seksu lub związku.
Reasumując: moim głównym problemem jest samotność, to, że nie mam nikogo bliskiego, a bardzo chciałabym stworzyć taką relację, czuję taką potrzebę. Do tego brakuje mi seksu, ale faceci których widuję na ulicy mnie odrzucają. Jak sobie z tym radzić? Aż mi się płakać chce na myśl, że kolejnego sylwestra spędzę sama, i pewnie kolejny rok... A może powinnam się skupić na czymś innym? Ja mam codziennie jakieś zajęcia, praca, kurs niemieckiego 2 razy w tygodniu, resztę dni tygodnia siłownia, a co 2 weekend studia podyplomowe. I jakoś nie umiem udawać, że taka sfera życia jak miłość i seks nie istnieje bo odczuwam brak tego. Myślałam nad wizytą u psychologa, ale... sama jestem m.in. psychologiem z wykształcenia i mam wątpliwości, czy inna osoba mi pomoże. Sama starałam się zmienić swoje myślenie, że facet to nie priorytet w życiu, a jednak po jakimś czasie zaczyna brakować jakiejś bliższej relacji.
|