[inkalands]

Czytam ten wątek i jestem przerażona.
Wczoraj wydawało mi się, że miałam ćmę, ale później widziałam drugiego osobnika - łącznie do dziś chyba 6-7 latających moli, 3-4 mikro-gniazd larwy. Nie miałam odwagi zaglądać do paczkowanych kasz, makaronów, wszystko wyrzuciłam. Nie wiem, czy było jakieś epicentrum. Wszystkie sypkie rzeczy poszły do kosza, trochę tego było. Do tego torebki jednorazowe, wyprałam wszystkie miękkie rzeczy, ścierki, zmieniłam podkładki w szafkach, wymyłam prawie wszystkie talerze, szklanki, wszystkie szafki w środku i na zewnątrz. Co się dało to poodsuwałam, umyłam okna itd. Wyrzuciłam trochę rzeczy, których nie używam. Godzinę temu odkryłam w szklanym słoiczku z plastikową nakrętką larwę - jakiś koszmar Wyrzuciłam wszystkie przyprawy. Umyłam 80% kuchni, do wieczora skończę z resztą. Jutro muszę być w pracy, w środę powinnam uwinąć się z resztą mieszkania.

Jak myślicie, czy to jest dużo? Mam moskitiery na oknach, mieszkanie w nowym obiekcie. Myślę, że mogłam to przynieść z jakimś zakupem.

Jakieś sprawdzone rady? Jestem załamana, nie zjem nic w domu chyba jeszcze długo. Niby czysto, a mnie totalnie obrzydza wszystko.