Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 2
|
Za wysokie ambicje .
Hej, obecnie studiuję Energetykę .
Może krótko o mojej historii i sytuacji.
Cóż, w życiu miałam wiele zawirowań. Zaczęło się od rozwodu rodziców, problemy w szkole itd. itp. Nie byłam jakąś tam najlepszą uczennicą jeśli chodzi ogólnie o całe moje życie spędzone w ławce szkolnej, ale nie raz potrafiłam zaskoczyć. Więc tak się szło z podstawówki do gimnazjum, z gimnazjum do LO ... Problemy z matematyką zawsze było, niestety, nierozerwalną częścią moich kłopotów szkolnych. Jakoś w II klasie Liceum ciężko zachorowałam. "Ciężko" teoretycznie a w praktyce nic po mnie nie widać. SM. Niestety diagnoza powaliła mnie na kolana w wyniku czego nie zdałam matury podstawowej z matematyki (nawet poprawki) , przy wsparciu mamy i rodziny jakoś wstałam z tych kolan ale zaczęły się czarne myśli odnośnie przyszłości. I generalnie to choroba spowodowała obranie takiego kierunku a nie innego. Więc cały rok przesiedziałam nad tą matmą , czasami dniami i nocami . Próbne matury pisałam na ok. 86% a majowa wyszła na 32% (kiedy otwierałam arkusz, trzęsły mi się ręce – stres zrobił swoje). Czyli ledwo ledwo - ale samodzielnie i o własnych siłach. Byłam cholernie zmobilizowana żeby zrobić wszystko by zdać maturę i choć kosztowało mnie to trochę zdrowia i psychiki - Udało się! Zawsze kręciły mnie nauki techniczne , nowinki a w szczególności OZE . Więc złożyłam papiery i się dostałam na studia w swojej miejscowości zamieszkania. Pierwszą myślą jaką miałam to że muszę iść na studia (raz, że oczekiwania rodziny, a dwa żeby sobie udowodnić że pomimo wszystkiego mi się uda. Pokazałam to z maturą) . Wiem że nie dla każdego napisanie matury jest jakimś wyczynem, ale dla mnie.. To było wszystko. Matura albo nic. Niektórzy mi się bardzo dziwili że obrałam taki kierunek – typowy techniczny , ociekający elektroniką, matematyką i fizyką z tak naprawdę ledwo napisaną maturą. Ja za to tłumaczyłam im i sobie, że skoro maturę napisałam pozytywnie robiąc to samodzielnie to mam pełne prawo by to studiować. Poza tym przecież na studiach ma się zostać inżynierem, a nie nim już być, prawda ? Prawda którą wyciągnęłam od początku inauguracji roku akademickiego jest zgoła odmienna . Przyszła przykra rzeczywistość... No i co . Minęły prawie 2 tygodnie. Jestem na kierunku z samymi facetami, oczywiście oni już są po jakiejś tam przeszłości uczelnianej, z doświadczeniem zawodowym, nie każdy ale większość po technikum . Rzeczy które są na wykładach.. No oni się z tego śmieją. A ja na wykładach siedzę jak ta trusia i zastanawiam się co ja tu jeszcze robię. Wykłady ćwiczenia obojętnie z jakiego przedmiotu to fala frustracji, dlaczego. Bo faceci rzecz jasna wykonywali już przykładowo takie i takie obliczenia, takie i takie rysunki techniczne a ja spotykam się z cichym wyśmiewaniem bo nie umiem wykonać jakiegoś tam obliczenia fizycznego bo nie jestem po technikum. Chyba znacie ten stres - jak ktoś wie na ten temat , wiele o tym temacie a Ty dopiero to poznajesz. To jest po prostu przykre. Mam wysokie ambicje – wiem doskonale jaka jest sytuacja w Polsce – teraz inżynierowie zarabiają godne pieniądze – Ja oczywiście muszę się liczyć z tym że kiedyś zabraknie mamy i zostanę sama – a wtedy … Jest katastrofa. Jestem typem osoby która myśli co będzie za 10 / 20 / 30 a nawet 40 lat . Wiele rzeczy można nie przewidzieć ale przynajmniej prognozować . Wyjazdy do lekarza który obecnie mnie prowadzi są również kosztowne – mam do Niego prawie 200 km. Do tego dochodzą suplementy i inne pierdoły związane z moją chorobą i to też nie jest mały wydatek. Zawsze dopuszczam do myśli że mogę niestety skończyć jako kaleka. Osoby chore takie jak ja nie mają i nigdy nie będą miały pewnej przyszłości (teoretycznie jak kazdy człowiek – wypadek i sparaliżowanie chociażby) ale ja mam jakby większą szansę że kiedyś może być po prostu źle. Więc poszłam na studia techniczne żeby móc sobie poradzić w przyszłości . Żeby być w stanie się samej utrzymać kiedy zabraknie rodziny lub zapewnić przynajmniej godny byt mojej rodzinie w przyszłości – dzieci lub mama w podeszłym wieku. I tu pojawia się problem. Zdawałam sobie naturalnie sprawę że nie będzie łatwo. Że będzie cholernie ciężko. W pewnym sensie nawet byłam na to gotowa. A teraz myślę o zmianie kierunku na inny Wydział – Pedagogika – na wybór specjalizacji mam kupe czasu. Materiał na studiach wykracza poza moje granice. Na studiach technicznych tak jak pisałam wcześniej miałam się stać inżynierem, okazuje się że mam NIM JUŻ TERAZ NATYCHMIAST BYĆ. Nawał materiału jest ogromny, wykładowcy szarżują z nowymi tematami w taki sposób że codziennie jest coś nowego, a żeby opanować zakres jaki by chcieli potrzebowałabym chyba lat świetlnych. Dodatkowo oczywiście Liceum to nie Studia, zakres materiału który musi być opanowany to powyżej 50%, czasem 60% - zależy od wykładowcy. W Energetyce – i specjalizacji którą chciałam obrać - OZE – też nie ma za dużo kobiet, kobieta po kierunku technicznym nie ma ułatwionego zadania, (mimo że kobiety również zasłużyły się w nauce niejednokrotnie) bo co ? Bo jest kobietą . Nie ma to jak FACET INŻYNIER. Oczywiście nie mówię o kierunkach inż. żywienia lub innych podobnych. Ale do rzeczy. Teraz całkiem poważnie myślę o zmianie kierunku. Byłam jestem i będę – niestety typem humanistycznym !! Dlaczego niestety ? Bo wiemy doskonale z jakimi problemami spotyka się człowiek na studiach humanistycznych. Brak pracy lub słabe zarobki. Teraz potrzeba inżynierów, specjalistów itd. itd. Ja sobie doskonale z tego zdawałam sprawę więc obrałam taki kierunek a nie inny – Energetyka. Mogłabym nim być.. Ale kończyło by się to pewnie na latach świetlnych a żeby chociaż opanować w ułamku zakres podstawowy . A gdzie rozszerzenie ? No właśnie. Dlaczego pedagogika ? Bo jest to human – coś dla mnie – oraz praca z ludźmi – jakby nie było , lubię rozwiązywać czyjeś problemy , zawsze szło mi to lepiej aniżeli swoje. Lubię słuchać ludzi , lubię im doradzać . I przez to wiele razy słyszę że dobrze poradziłam . Poza tym posiadam już jakieś doświadczenie życiowe jeśli chodzi o rozbitą rodzinę , alkoholizm, przemoc domową . Mogłabym o tym mówić – dla mnie to jest jak temat rzeka bo sama przez to przechodziłam. Rozumiem doskonale co przechodzą dzieci które również pochodzą z takich rodzin. Stąd narodziła się alternatywa dla energetyki. Pewnie zadacie pytanie dlaczego nie poszłam od razu na Pedagogikę – niestety pedagogów jest jak „psów” - ile razy nie czytam na forach blogach itd. to albo bezrobotni albo naprawdę słabe zarobki. W rodzinie nie mam pedagogów, ale Ci którzy skończyli humana – nie mają pracy w zawodzie lub wgl. Jej nie mają.
Dlatego nie wiem co mam zrobić.
Wierzy we mnie mama, mój chłopak (chociaż on też trochę myśli że jak mam się tak denerwować to nie ma sensu ta energetyka), że jakoś pociągnę tą energetykę i stanę się tym inżynierem. Że pokażę sobie i całemu światu że można. Że nawet głąb matematyczny taki jak ja może coś osiągnąć. Ale sytuacja na Uczelni jest po prostu beznadziejna. Perspektywa pracy w energetyce dla kobiety jest również beznadziejna. Perspektywa pracy z kierunkiem Pedagogika również nie zapowiada się najlepiej , ale przynajmniej miałabym mniej stresów z opanowaniem materiału – raz że human a dwa że na pewno dałabym radę to skończyć . Ale problem pojawia się ze stanowiskiem pracy .
Teoretycznie na uczelni rekrutację mam do 31 października. Mogłabym się już natychmiast skreślić z listy studentów, ponownie przejść rekrutację na Wydział Humanistyczny i zacząć realizować pedagogikę – no ale co – zawiodłabym rodzinę , znajomych. Trochę siebie. Mam niesamowity mętlik w głowie.
Boję się również wyśmiewania ze strony rodziny i znajomych – O proszę , poszła na techniczne , mówiła że jakoś sobie da radę i co ? Nie dała !
Pomocy .
|