Givenchy Live Irresistible Blossom Crush edt - fajny poczatek, cos jak MDCh z CM. Mysle, wow. Za chwile dostalam po glowie rysikiem z olowka, bo wlasnie w dalszej fazie tylko ten olowek czulam. Cale szczescie, ze nie kupilam duzej flaszki (a bylam o wlos od klikniecia), a tylko probke

Napalilam sie jak szczerbaty na suchary, a tu zonk.
Nomade Chloe edp - pierwsze nuty to olejek do opalania nakladany na rozgrzana skore. W dalszej czesci poczulam chryzantemy i cytryne, potem Amol, na sam koniec piwo grzane z pomarancza i gozdzikami. Tez miala byc flaszka w ciemno, uff. Matko i corko
Cartier Carat edp - fajne otwarcie, konwalie i bez. Po 15 min czuje wkurzajaca mnie nute 212 CH. Bez szalu.
Because it's YOU E. Armani edp - kropka w kropke sezonowki Escady. A ktora? Hmm. Sunset Heat. Tyle w temacie.
Zostaly mi do przetestowania 2 meskie zapachy Bvlgari - Man Black Orient i Man in Black oraz Prada Iris Cedre. Oby okazaly sie ciekawsze niz te wyzej.