Napisane przez Adaline010010
Źle mnie zrozumiałaś, ja niczego nie oczekuję od rodziców. To moje otoczenie patrzy na mnie jak na ufo, gdy mówię, że nasze wesele się opóźnia i rodzice nam nie zrobią wesela, bo sami musimy na nie odkładać. Dla znajomych to wręcz niepojęte, że rodzice nie urządzą nam wesela. Tak samo mój TŻ taki honorowy, że jak się zaręczyliśmy to nawet mu do głowy nie przyszło, by rodziców prosić o jakąś pomoc finansową w urządzaniu wesela. Tymczasem dla jego siostry cwaniary to było oczywiste, jak się dowiedziałam, że to rodzice robią wesele i już salę rezerwowała w tydzień po zaręczynach, nie mając żadnych oszczędności i z podejściem, że rodzice jakoś zapłacą za wszystko. Dla mnie to jej postawa jest nienormalna i roszczeniowa. A rodzice TŻ nie lepsi - rodzina narzeczonego siostry TŻ jest przy kasie, to przecież i oni nie mogą być gorsi, wyłożą pieniądze na huczne weselisko dla córci, żeby się pokazać i sprosić milion ciotek. Ale dobra - tak jak piszecie, nie mój cyrk, nie moje małpy nie moje pieniądze, jednak chyba mogę mieć jakieś swoje zdanie na temat ich wszystkich i tej sytuacji i niech nikt mi nie każe utrzymywać jakichś mega ciepłych relacji z rodziną TŻ.
Według mnie ten cytat świetnie podsumowuje postawę rodziny TŻ:
Nie wiem, może i my powinniśmy tak zrobić, że zarezerwować salę z myślą, że jakoś to będzie, rodzice zapłacą, ale nie mam tupetu siostry TŻ i nie zamierzam prosić ani u mnie w domu a już napewno nie u TŻ o wsparcie finansowe, więc to napewno nie jest tak ja oczekuję pomocy finansowej od rodziców. Boli mnie właśnie to, że dla wszystkich taka pomoc finansowa od rodziców to coś oczywistego i na porządku dziennym, o nic nie muszą się starać, a my musimy ciułać i jeszcze się tłumaczyć wszystkim, że liczymy sami na siebie.
|