Kłopoty z Kocurem sąsiada, co robić?
Witam,
mam koci problem, z którym nie potrafię sobie poradzić. Mam w domu 14-miesięczną Kotkę. Mamy ogród, więc jest Ona kotem wychodzącym od kilku miesięcy. Od kilku tygodni zaczął się pojawiać regularnie u nas na podwórku kocur z sąsiedniej ulicy. Na początku "jedynie" wykazywał umiarkowane zainteresowanie naszą Kotką, potem zaczął ją dręczyć, gonić, gryźć.... Próbowaliśmy reagować, przeganiać go, ale jak znikał to na kilka dni jedynie. Po drodze zaliczyliśmy kilka wizyt u weterynarza i rozmową z właścicielem kocura. Ale nic tym nie wskóraliśmy, usłyszeliśmy, że to "bardzo miły kotek" i niemożliwe aby robił komuś jakąś krzywdę.
Kotka wychodziła przeważnie jak ktoś był w ogrodzie i miał ją na oku. Ale w zeszłym tygodniu sprawa przybrała jeszcze gorszy obrót. Podczas naszej nieobecności kocur wszedł nam do domu przez okno i zapaskudził całe mieszkanie. Smród byl okropny (minął tydzień a ja nadal chodzę i sprawdzam czy jeszcze gdzieś coś...). Poszłam oczywiście następnego dnia do właścicieli (notabene też bardzo mili starsi państwo(jak ich "kocurek") i wytłumaczyłam, że kota powinni wykastrować, bo ja i mój kot nie możemy żyć w ciągłym strachu, że on wróci. Pokiwali głowami i powiedzieli, że go wykastrują, a do tego czasu będą trzymać w domu.
Następnego dnia po rozmowie ten "trzymany pod kluczem" pojawił się na moim parapecie i próbował wejść do mieszkania.
Reakcja na rozmowę jak widać żadna, kot jak się kręcił tak się kręci, ja nie mogę zostawić otwartego okna na noc, a kotka rozgląda się uważnie zanim wyjdzie na własne podwórko.
Moje pytanie, co jeszcze mogę zrobić? Czy właściciele w jakikolwiek sposób odpowiadają prawnie za swoje koty? Czy są zobowiązani do pokrycia kosztów wyrządzonych przez nie szkód? Jakimi argumentami mogę trafić do ich świadomości?
Niestety nie mogę tego tak zostawić, proszę Was o pomoc, może ktoś miał podobnie przykre doświadczenia?
Pozdrawiam,
A,
|