Napisane przez ponton_powietrzny
Hejka, piszę tutaj, bo zaczęłam się zastanawiać.
Ostatnio znalazłam takiego mema, pół-żartem, pół-serio, że "nieważne, czy kobieta jest ładna, czy brzydka, ważne, żeby była zrównoważona psychicznie". I tutaj zaczęłam się zastanawiać.
Nie nazwałabym siebie osobą niezrównoważoną psychicznie. Nie jestem również ekstrawertyczką, a na pewno nie jakąś skrajną. Owszem, lubię ludzi, imprezy, zabawę i kiedy coś się dzieje, ale też bez przesady, po spotkaniu z ludźmi lubię posiedzieć w domu nad książką i naładować akumulatory. Zazwyczaj jestem osobą dość energiczną, uśmiechniętą, w towarzystwie żartuję, śmieję się, rozmawiam z wieloma osobami. Ludzie często określają mnie jako ciekawą osobę. Kiedy się denerwuję, złość przychodzi szybko, czasem zdarza mi się powiedzieć komuś szczerze, co myślę, ale też szybko się uspokajam i wybaczam. Lubię być spontaniczna, ale ważne rzeczy planuję; kiedy mam jakiś konkretny cel i chcę go osiągnąć, zazwyczaj pracuję tak długo, aż to zrobię, lubię się rozwijać. Nie jestem idealna, ale na pewno też nie jakaś kompletnie nie do życia, niezrównoważona itd.
Dlaczego to piszę. Bo przez tego mema, zwróciłam uwagę (choć nie wiem, czy to jakaś prawidłowość), że byłam w dwóch związkach, które zakończyły się wypaleniem uczucia ze strony chłopaka, a później szybkim związaniem się z inną dziewczyną. W obydwu przypadkach ta dziewczyna była zupełnie inna ode mnie: bardzo cicha, wręcz introwertyczna, nieufna wobec ludzi, nic nie mówiąca w towarzystwie, niesamowicie spokojna, taka trochę "szara myszka". Dodam, że dwóch moich chłopaków było zupełnie innych. Pierwszy energiczny, spontaniczny, w ciągłym ruchu, dość nerwowy, a drugi bardzo spokojny, powolny, wręcz flegmatyczny. I obaj jako następną dziewczynę wybrali moje zupełne przeciwieństwo.
I teraz zastanowiłam się, czy to miało jakiś związek z tym, że może ja ich przytłoczyłam, wydałam im się zbyt energiczna, a może niezrównoważona? Mimo że na początku związku i w trakcie jego trwania żaden nie narzekał na mój charakter, obaj go cenili. Ten energiczny za to, że razem możemy wcielić w życie dużo super pomysłów; ten flegmatyczny za to, że swoją energią "dodaję mu sił do działania". A jednak te związki się rozpadły. I zaczęłam się zastanawiać, może powinnam się zmienić? Stać się spokojna, bardziej małomówna, opanowana, dużo bardziej uporządkowana? Wiem, że może być trudno, ale może takie osoby mają większą szansę na szczęście w związku, ponieważ ich osobowość odpowiada większej ilości ludzi? Jak myślicie?
|