Witam. Ostatnio przeżywam wstrząs emocjonalny, który silnie rzutuje na moje życie i nie wiem co mam robić. Może zacznę od początku.
Jestem zakochany niemalże do granic obłędu w pewnej dziewczynie. Jest piękną kobietą, studiuje i zajmuje się modelingiem. Niestety obawiam się, że ma ona zaburzenia osobowości, ponieważ bywa u psychiatry. Jest bardzo nieśmiałą osobą i ma fobię społeczną, co rzutuje na fobię społeczną. Nie ma prawdziwych znajomych, tylko bandę adoratorów albo eksadoratorów. Nienawidzi imprez, klubów, popijaw. Jest osobą bardzo zazdrosną i wymagającą. Ja może nie jestem zupełnym przeciwieństwem, ale w wyjściu raz na jakiś czas nic złego nie widzę. Mi kariera modela nie grozi.
Poznałem ją półtorej roku temu. Po kilku spotkaniach okazało się, że jednak nie jest zainteresowana, ale zaproponowałem po prostu koleżeństwo. Oczywiście koleżeństwo wiązało się z tym, że ja dałem sobie zielone światło i robiłem to, co jej się mogło nie podobać. Po prostu mówiłem co robię (o imprezach i klubach też, wtedy dużo piłem). No i zaprosiłem ją na swoje urodziny, które jej się tak bardzo nie spodobały (czuła się wyalienowana, przyszła niemalże w momencie planowanego wyjścia do lokalu), że na drugi dzień mnie obraziła i zerwała kontakt. Trochę mnie to zabolało, ale była tylko koleżanką, to zaakceptowałem ten stan.
Półroku później latem się spotkaliśmy i po prostu ponownie zaczęliśmy się kolegować. Spotykaliśmy się, rozmawialiśmy, ale nie jako para i nie były to randki. Jednak jesienią zainteresowała się moją osobą, a raczej życiem uczuciowym i się do siebie zbliżyliśmy. Nocowała u mnie pierwszy raz i spaliśmy jak rodzeństwo, ale za drugim razem już nie. Można powiedzieć, że zaczęliśmy się spotykać jako para, ale formalnie nią byliśmy. Postanowiłem nie robić tego, co się jej nie spodoba. Zawsze ona była na pierwszym miejscu, znajomi poszli nieco dalej, ale trochę mniej szalałem. Niepokojące były tylko jej relacje z byłym, ale wytłumaczyła mi, że to jej jedyny przyjaciel i nie jest nim zupełnie zainteresowana. Z racji tego, że nasza znajomość kwitła, nie przeszkadzało mi to.
Aż po 2 miesiącach nadeszła feralna randka. Miała spotkać się z jakimś znajomym i jego ekipą, wcześniej poszliśmy do kawiarni. Było jednak tak sobie. Kiedy ona pokazała mi wiadomości od adoratorów, ja niestety wyjąłem telefon i pokazałem jej zdjęcie od znajomej. No to strzeliła godzinnego focha, a ja próbowałem dopytać o powód takiego zachowania (nie wiedziałem o co jej chodzi). Wściekłem się i nie mogąc nawiązać konstruktywnej rozmowy wróciłem do siebie i ją zostawiłem. Parę godzin później napisała do mnie, że poszła do klubu (antyklubowiczka) i potrzebuje pomocy. Natychmiast ją odebrałem, a była w takim stanie, że wymiotowała w toalecie, umyłem i położyłem u siebie spać. Rano się do siebie zbliżyliśmy, potem obiecała mi, że wiedząc o mojej wrażliwie naturze będzie inaczej reagować. Niestety znowu wieczorem zaczęła strzelać fochami. Kolejnego dnia zapytałem się, czy ma ochotę się zobaczyć, to odesłała mi zdjęcie, że jest już z byłym i nie chce się ze mną widzieć w weekend. Wściekłem się, poszedłem pić ze znajomymi i niestety poszedłem do klubu. Naturalnie się przyznałem i od tego momentu nasza znajomość się zepsuła.
Wysłałem kwiaty i ją osobiście przeprosiłem, nawet doszło do zbliżenia, ale później przez cały grudzień się nie widzieliśmy. Święta i Sylwestra spędziła z byłym (jako przyjacielem jej i rodziny). Ja byłem zły i czasami bywałem wobec niej złośliwy, ale nie szlajałem się po klubach nawet w Sylwestra (moja ekipa po północy poszła do lokalu, a ja spać). Ona potrafiła do mnie pisać, że jako księżniczka może robić co chce i to facet ma ją do siebie przekonać, że na moje miejsce jest 5 innych, etc.
Nadszedł jednak styczeń i przyszła na moje urodziny. Potem się widywaliśmy trochę częściej, nawet byliśmy na nartach. Byłem optymistą, ale nadszedł luty.
W tym miesiącu nasze spotkania ograniczyły się tylko do wizyty w siłowni i ewentualnie chińczyku, jak miała czas na pociąg (obie rzeczy są w jednej galerii). I było tak kilka razy w ciągu całego miesiąca. Pierwsza zadyma pojawiła się w okresie Walentynkowym, kiedy chciałem się z nią spotkać, ale ona była zajęta. Jednego dnia była z byłym na bilardzie, drugiego dnia była z byłym na domówce, w Walentynki była z byłym na kolacji. Zaś w piątek sama się pochwaliła (będąc pijana i wysyłając mi półnagie zdjęcia z toalety), że jest na imprezie u jakiegoś kolegi. Jak później się okazało, ten kolega ma prawie 40 lat (zwany dalej dziadem). Paradoksalnie trochę mnie uspokoiła, bo pisała, że się zobaczymy i czego ze mną nie zrobi. Niestety w sobotę rano odwołała spotkanie. Wściekłem się i zaprosiłem koleżankę na bilarda. Oczywiście ją poinformowałem, chcąc sprawdzić jej reakcję. Była zła na mnie przez tydzień, więc uznałem, że chyba trochę jej na mnie zależy. Ale nic to nie dało, bo dalej widywała się z tym dziadem (raz była z nim w pubie, innym razem w kinie). Równocześnie wściekała się na moje pogróżki, że będę się w końcu rewanżował i robił tego, czego ona nie lubi (czyli inne i imprezy). No doszło do sytuacji, że była z dziadem w kinie, jak ja się jej pytałem, czy darzy mnie sympatią i czy jestem jej obojętny, to odpowiedziała tak/nie. Jakbym wiedział co robi, pewnie powtórzyłbym to co w listopadzie. Po tej fali olewania mnie zacząłem spotykać się z kumplami na popijawy, ale bez chodzenia po imprezach.
Nadszedł marzec i chyba mogło dojść do przełamania, bo chciała się ze mną zobaczyć i chyba nie tylko na siłownię, bo goliła nogi dla mnie. Niestety księżniczka umówiła się ze mną o 22 (cały dzień się pytałem, czy się widzimy) na następny dzień, akurat kiedy był mecz Ligi Mistrzów i grałem w bilarda ze znajomymi. "Zaspałem" (mam elastyczny czas) do pracy i chciałem przełożyć spotkanie o 2 godziny później, ale usłyszałem, że mecze są od niej ważniejsze. Wtedy syknąłem, że pytałem się jej cały dzień, ale chyba dziad ją spławił. Zaproponowałem spotkanie w weekend, ale miała wątpliwości. Nadszedł Dzień Kobiet i zapytałem się, czy się widzimy. Zamiast odpowiedzieć tak/nie odpowiedziała w dziwny sposób (nie zrozumiałem jej i odebrałem jako odmowę, co sama później przyznała, że nie było oczywiste) i myślałem, że nie. Wściekłem się, ale niestety ona wysłała swoje nagie zdjęcie, żeby sprawić mi przyjemność. Wtedy się odpaliłem i napisałem jej, że niech takie rzeczy wysyła do byłego i dziada, bo ja jestem tylko kolegą, poza tym nie uznaję kobiet w jpg. Potem napisała do mnie, że chyba do niej zapomniałem, a ja wprost odpowiedziałem, że doskonale wiem jaki jest dzień, ale skoro nie ma dla mnie czasu, to prezent dla niej trafi do solenizantki i ja idę na urodziny do znajomej. I tak zrobiłem. Kazała mi s-dalać i zablokowała. To był przełom, bo wcześniej mimo olewania ode mnie czegoś oczekiwała. Powiedziała, że zniszczyłem wszystko i 2 dni z rzędu się spotykała z dziadem i z nim całowała. Zrzuciłem to na swoje zachowanie.
Potem się z nią próbowałem pogodzić, przedstawiliśmy swoje racje i chwilowo nawet się udało, bo udało się spotkać i do siebie zbliżyć. Myślałem, że sytuacja się wyprostuje, ale nie udało się zobaczyć w nadchodzący weekend. Przyszedł następny i znowu była odmowa, bo idzie do byłego na imprezę. Ja szedłem również w sobotę na ognisko, ale jak to usłyszałem to znowu puściły mi nerwy i powiedziałem jej, że zaczynam tęsknić za byłą i mogłem wybrać kogoś innego (w wakacje kogoś tam poznałem, wiedziała o tym). Nie myślcie, że jestem zaborczy. Po prostu chciałem zaproponować inny dzień weekendu na spotkanie, ale były głupie powody odmowy. Wybuchła awantura, bo ona uznaje zasadę "ona albo żadna", że nikt jej tak nie obraził. Jedynie wymiękła w miejscu, jak powiedziałem "po co się mam starać, jak dla kogoś innego chcesz być piękna" to była odpowiedź "Jakbym nie była umówiona, byśmy się zobaczyli". Powiedziałem jej, że skoro tak wygląda sytuacja, to idę do klubu po ognisku i mam z kim iść (co w sumie było prawdą). Tak zrobiłem, oboje nad ranem byliśmy pijani i obraziłem ją oraz siostrę. Było mi głupio i wstyd, no i odezwało się uczucie, więc pojechałem do niej z kwiatami przepraszać obie dziewczyny. Jednak zabolało mnie to, że wcale nie była zajęta w niedzielę, tylko jechała do dziada. Powstrzymałem nerwy.
W kwietniu stosunki się zupełnie zepsuły. Prawie się nie widywaliśmy (znowu siłownia), ale domyślałem się czemu. Wściekłem się i powiedziałem, że będzie zasada wzajemności. No to zapytałem ją przed Majówką, czy widziała się z dziadem albo byłym. Nie odpowiedziała, a raczej coś w stylu, że lubi mnie trzymać w niepewności, więc założyłem, że tak i zaprosiłem koleżankę na mecz i do kina. Chyba się wkurzyła, bo od tego momentu pisała do mnie jedno słowo "nie". Po Majówce zadałem pytanie przyznając się do bycia w klubach, to wściekła się zupełnie, zaczęła wyzywać i zablokowała (czyli tak jak rok temu). Zabolało mnie to i przez jej byłego wypomniałem jej, że to ona jest przegrywem etc. bo nie ma znajomych i gdyby nie uroda, nie wychodziłaby z domu.
Dodatkowo jeszcze spotkałem ją na siłowni. Po nieudanej próbie nawiązania dialogu (zapytałem ją, czemu mnie przez 4 miesiące (do dnia Kobiet) oszukiwała i obraźliwej odpowiedzi z jej strony) powiedziałem coś straszniejszego, że mogłaby zostać luksusową prostytutką. Oczywiście w granicach kultury, bo wypomniałem jej pracę na kamerkach, nagie sesje (kiedyś się nimi brzydziła) czy słabość do starszych i żonatych (kiedyś z takim flirtowała) oraz chęć posiadania wielu męskich przyjaciół. Chyba ja jestem wrażliwszą osobą, bo się tym zbytnio nie przejęła. W zasadzie tylko siłownia nas łączy, bo do niej chodzimy.
Przyznam się szczerze, że bez niej jest mi bardzo źle. Odbija się to nie tylko na moim zdrowiu psychicznym, ale również wynikach w pracy czy grach sportowych. Obcy ludzie zauważają, że chodzę przygnębiony mimo pięknej pory roku. W zasadzie najchętniej bym spał i ewentualnie pił, bo nawet przy wysiłku fizycznym o niej myślę. Jest to moja druga miłość w życiu i boję się, że ostatnia.
Najgorsze jest to, że mnie wcale do klubów nie ciągnie, a mam wrażenie, że to jest główny powód. Moje zachowanie było głównie formą rewanżu, bo mam problem z mściwością i zawziętością. To moja czy jej wina?
Chciałbym zapytać, co mam robić w powyższej sytuacji. Co mam zrobić, żeby ją do siebie przekonać? Co mam zrobić, żeby zapomnieć? Zwykle długo wracam do siebie po czymś takim.
Przepraszam za obszerny opis, ale problem jest na tyle poważny, że chciałem go dokładnie przedstawić. A chciałbym jakoś to rozwiązać.