Przychodzę po poradę, abyście wylały na mnie kubeł zimnej wody. Sama nie daję już sobie rady z moim problemem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że moje uczucia są irracjonalne, ale nie mam nad tym żadnej kontroli. Zastanawiam się, co mogę zrobić.
Jestem w związku od kilku miesięcy. Oboje mamy po 21 lat. Znaliśmy się już wcześniej, ale nasza znajomość opierała się tylko na wychodzeniu ze znajomymi. Gdy mieliśmy okazję poznać się bliżej, to zaiskrzyło. W tej relacji czuję się bezpiecznie. Widzę, że mój chłopak mnie kocha i szanuje. Okazuje mi miłość nawet w tych najmniejszych gestach. Problem niestety leży wyłącznie we mnie i już nie mam pomysłów, jak sobie z tym radzić.
Kiedy nie jestem obok swojego chłopaka i on do mnie nie pisze, czuję ogromny niepokój. Źle mi, kiedy nie ma jego obok. Mam swoje zajęcia, umiem kreatywnie spędzać czas ze sobą, otaczają mnie też inni ludzie, ale nawet jak robię te wszystkie rzeczy to wciąż moje myśli krążą wokół niego. Uporczywie zastanawiam się, czy może napisał, co robi, jak się czuje, co będziemy robić jak się spotkamy. To jest uciążliwe do tego stopnia, że te sprawy, które akurat wykonuję nie sprawiają mi przyjemności, bo ciągle jestem myślami przy nim. Zdarza się też, że jestem zazdrosna o inne osoby. Nie chodzi o zdradę, ufam mu pod tym względem całkowicie. Mam na myśli, że jak np. spędza czas z rodziną to ja zazdroszczę tym osobom, że mają możliwość spędzenia czasu z nim, a ja nie mam teraz takiej możliwości. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że to jest chore. Kwestionuję moje uczucia z rozumem, dlatego umiem nad sobą panować i nie robię mu żadnych jazd. W momencie, kiedy coś mi się nie spodoba i rozum mówi "Twoje negatywne odczucia są teraz słuszne", to staram się na spokojnie mu powiedzieć, czego nie akceptuje, co mnie zraniło. Jestem wtedy zestresowana i płaczliwa, a on zamyka się w sobie, nie wie co mówić, ale dajemy radę szybko takie kwestie wyjaśniać. Nieporozumienia u nas zdarzyły się bodajże 3 razy i szybko je wyjaśniliśmy bez takiej 'typowej' kłótni.
Może, aby zobrazować mój problem opiszę kilka sytuacji, które miały miejsce.
1) Był weekend. On cały dzień do mnie nic nie pisał. Potem widziałam na fb u jego kolegi, że jest z moim ukochanym. Zaczęłam mieć myśli, że kolega ode mnie ważniejszy, że czemu nie ma czasu napisać "jak się czujesz?" chociażby, że czemu nie mogę siedzieć tam z nimi, że on pewnie chce mnie zostawić i dlatego się spotkał z tym kolegą, aby o tym porozmawiać. Potem oczywiście sam się odezwał i zaproponował spotkanie wieczorem, a ja przez ten czas odczuwałam katusze. Nie przyznałam się mu do moich rozmyślań.
2) Jednego dnia był zapracowany. Mówił, że mi da znać, czy się spotkamy tego dnia czy nie. Godzina za godziną mijała. On nic nie pisał o spotkaniu. Zdenerwowało mnie to, że nie wiedziałam na czym stoję i porozmawialiśmy o tym. Okazało się, że on nie wiedział czemu, że tak po prostu wyszło i sądził, że się domyślę, że dzisiaj jednak nie. Przeprosił. To była jednorazowa sytuacja. Ale ja już miałam myśli, że może ma mnie gdzieś, że mnie olał, że chce zerwać. Pamiętam jak wyjaśnialiśmy tą sytuację, zapytałam go czy on chce mnie zostawić czy co, a on był zszokowany moim pytaniem.
3) Kiedyś poszłam z nim do jego innych znajomych. Ogólnie mamy swoją paczkę, ale on ma też inną, którą nie za bardzo znam i nie mam z nimi o czym rozmawiać (towarzystwo tylko męskie). Kiedyś jak tam u nich byliśmy to czułam zazdrość, że on z nimi rozmawia, a ja trochę byłam na bocznym torze. Chociaż rozumiem, że z nimi rzadko się spotyka, muszą się nagadać. Mimo wszystko on był cały czas obok mnie, ale ja czułam zazdrość, nudziło mi się tam i byłam zła, że nie poświęca mi dostatecznie dużo uwagi. Nie było o to afery, przemilczałam to i potem stwierdziłam, że moje emocje były błędne.
Co mogę z tym wszystkim zrobić? Próbuje się zrelaksować i uspokoić jak czuję jakiś irracjonalny niepokój, ale zwykle kończy się to wojną sprzecznych myśli w mojej głowie, one wręcz się ze sobą kłócą. Rozum kłóci się z moimi uczuciami. Zaistniała sytuacja X. Rozum wie, że moje negatywne uczucia są nieadekwatne i nie powinnam nad tym w ogóle rozmyślać, ale emocje krzyczą co innego. Była właśnie sytuacja, gdzie on długo się nie odzywał. Wiedziałam dobrze, że jest zajęty, że później się odezwie. Mój mózg wtedy:
- Nie odzywa się, ma Cię w dupie, nie jesteś ważna, myśli o rozstaniu.
- Nie prawda, on jest zajęty, kocha Cię, jest wszystko dobrze.
- Nie no, on już myśli o rozstaniu, ma Ciebie dość.
I tak w kółko Macieju
Nie wiem już, jak sobie mam poradzić z moją psychiką..