"Wyprowadzka" z rodzinnego domu...
"Wyprowadzka" z rodzinnego domu to jedna z tych rzeczy, która każdego prędzej czy później czeka 😉 - jednych prędzej, drugich później. Standardowo, czyli w większości przypadków ma ona miejsce wraz z rozpoczęciem studiów - ludzie zazwyczaj wyjezdzaja na studia do większych miast i tak wlasnie opuszczają dom rodzinny.A czasem - studiują w miejscu zamieszkania z różnych przyczyn (wiadomo, ze nie ma sensu o nich pisać, bo nie o tym wątek) i na tyle dobrze dogaduja się z rodzicami, ze pozostaja z nimi na jakiś czas.Chociaż ten czas też zwykle - jak to się przyjmuje - powinien mieć swój koniec.I kiedyś w końcu powinno się spróbować żyć "na własną rękę" albo przychodzi taki moment, ze z rodzicami już wspólnie żyć się nie da 😊 Ale ja nie do końca o tym...Zasadniczo to nurtuje mnie ta kwestia, ile z Was chcialo sie wyprowadzic z rodzinnego domu/ czy cieszyliscie się z tego / czekaliscie na to i wręcz...odczuliscie ulgę z powodu opuszczenia swojego rodzinnego domu? Czy był to dla Was znaczący przełom - jeden z tych (naj)ważniejszych w zyciu? Jakie były wtedy Wasze odczucia "przed" i "po"? Pytam, bo to chyba jednak doświadczenie , które jakoś się "odczuwa", a z drugiej strony - nie ukrywajmy : mnóstwo ludzi pochodzi jednak z toksycznych domów rodzinnych i kiedy tylko następuje właściwy moment, taka realna możliwość - ten dom rodzinny opuszcza, nawet wcześniej niż przed rozpoczeciem studiow.Po prostu wybiera sobie szkołę średnią w innym mieście i zamieszkuje w internacie, z ulgą opuszczając dom rodzinny.Czy Wy też...opusciliscie swój dom rodzinny z ulgą, a może nawet chcieliście z niego uciec?
|