Problem z partnerem/kłótnia o dziecko
Witajcie. Piszę do Was z prośbą o radę, bo sama już nie wiem jak rozmawiać z ojcem mojego dziecka. Nasz synek ma półtora msc. On jako ojciec spisuje się dobrze, natomiast nie potrafi jeszcze rozróżnić płaczu małego w związku z czym nie potrafi go też uspokoić. Problem polega na tym, że partner chce zabierać dziecko do swojej rodziny do innego miasta. Musi jechać tam pociągiem i tramwajem. Droga w obie strony wynosi ok 2 godz. Ja nie mam dobrych stosunków z jego rodzina ani chęci tam jeździć, ale to historia na osobny wątek. Pierwszy raz pokłocilismy się o to, gdy mały miał msc. Powiedziałam mu, że jest za mały na takie podróże. Ciężko jest ogarnąć niemowlaka samemu w komunikacji miejskiej podczas jazdy, gdy płaczę i trzeba go wyjąć w wózka. Następna sytuacja miała miejsce w ten weekend. Też chciał go zabrać, nie zapytał mnie o zdanie tylko poinformował. Ja się nie zgodziłam, bo sami nie jeździmy z nim we 2ke tak daleko, a co dopiero samemu. Pokłocilismy się poważnie, bo on drugi raz wyszedł przeze mnie na idiote, ponieważ obiecał szwagierce, że przyjedzie z nim i przeze mnie nie może. To są jego słowa. Stwierdzil też, że z mojej strony to jest głupia zagrywka, a mi chodzi wyłącznie o dobro dziecka. Nie zna jego rodziny, w nowych miejscach jest niespokojny. Niestety do niego to nie trafia. Powiedziałam mu już dawno temu żeby zaprosił ich do nas, ale z nieznanych mi przyczyn nie chciał do wczoraj. Przyjechała jego mama z bratanica, ale podejrzewam że zaprosił je tylko po to, żebym już nie miała argumentów żeby go tam nie zabierał. Tradycja jest taka, że to dziecko się odwiedza po narodzinach, a nie dziecko jeździ. Jego tekst na to, że skąd ja wzięłam taka tradycje i równie dobrze on może jechać. Ja nie ufam jego rodzinie, nie wiem kto by się małym tam zajmował. Czy nie był by przekazywany z rąk do rąk. Czy udałoby mu się go uspokoić, a jeśli tak po jakim czasie. Zapewne gdyby miała miejsce taka sytuacja nawet nie dowiedziała bym się o tym. Powiedzcie mi dziewczyny co ja mam robić. Nie rozmawiamy że sobą, on jest na mnie obrażony. Wczorajsze spotkanie też nie przebiegało w zbyt fajnej atmosferze przez to. Skłonna byłabym poświęcić się dla niego i jechać tam raz na msc z nimi, ale po tym jak się zachował podczas tej kłótni i że ważniejsze jest słowo dane szwagierce już moje zdanie, nerwy i spokój w związku nie wiem czy jest tego wart. Co Wy byście zrobiły, może ja przesadzam? Dzięki za odp.
|