Dot.: Ludzie i zachowania, które nas dziwią+ot, część 57
Z tym mieszaniem jezykow to sie bardziej skomplikowane niz sie na pierwszy rzut oka moze wydawac. Roznie okablowanie w mozgu moze dzialac, to raz.
Jezyk ewoluje caly czas i jesli ktos mieszka za granica uzywajac tego innego jezyka na codzien, znajduje ten jezyk bardziej precyzyjny w oddaniu mysli. Rozne powiedzonka, frazy, slang ktorego nie da sie przetlumaczyc (glupi przyklad, ale chociazby “cash me outside”) itd. Nie raz jade do Polski i staram sie unikac angielskich wstawek, bo wiadomo jak sa one odbierane, opisuje slowa obrazowo i sie produkuje, a tu kolezanka ‘o, chodzi ci o event?’. Wyglada na to, ze moi znajomi w Polsce wrzucaja wiecej angielskiego w wypowiedzi niz ja. Olalam i teraz mowie tak, jak mi jest najwygodniej.
Taki ekstremalny przyklad to znajomy Litwin, z domu Polak, ktory w Pl nigdy nie byl, ale rodzice rozmawiali z nim po polsku, takim nieupdatowanym jezykiem z lat ‘60. Mowi ‘odziac’ zamiast ubrac, ‘rzemien’ zamiast pasek do spodni itd. Brzmi jak przybysz z innej epoki.
|