[lang123]

To nie jest sciema na bank bo dostala telefon od rodziny zeby szybko przyjechala... Odprowadzalem ja nawet.. Sprawa trzy przepraszala mnie ze ta randka trwala tylko 2h u niej. Ta cala sytuacja zaczela sie podczas randki.

I nie mieszkamy w tym samym miescie, tylko 30km od siebie. Wiec to nie jest tez przyjsc na spontanie 2km dalej i zapukac do drzwi.

Pisze do mnie raz, dwa razy dziennie ale bardziej ze jej ciezko i ma nadzieje ze sytuacja sie ustabilizuje jak najszybciej.

Napisane przez I am Rock

Myślę, że nawet najbardziej chory dziadek nie spowoduje, że dobrze rokująca znajomość się rozpadnie.
(W tym miejscu wyrażę wątpliwość, czy aby na pewno chodzi o dziadka, bo może pani po drugiej randce zwątpiła i delikatnie usiłuje się wymiksować, różnie bywa...)
Ja w podobnej sytuacji byłam szczęśliwa, że mogę oderwać myśli od chorej osoby, spotkania z facetem to były chwile mentalnego wytchnienia.
W każdym razie nie unikaj kontaktu, napisz jej coś miłego, niech wie, że myślami jesteś przy niej.

Co masz na mysli napisz cos milego?? Ze mysle o niej?? Ze mi sie teskni czy brakuje mi jej..

Swoja droga ja tez jak mialem podobna sytuacje to wolalem, sie z kims spotkac niz siedziec calymi dniami w domu i myslec.

Dwa dni temu zaprosilem ja do siebie do miasta z pewna propozycja randki, to z euforia odpisala ze to kuszace i dosc romantyczne.