Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Czy wyjechać za granicę?
Podgląd pojedynczej wiadomości

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-10-27, 10:46   #42
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Czy wyjechać za granicę?

Dzięki wszystkim za odpowiedzi Pogadałam z mężem trochę więcej o tym, okazało się, że on i jutro może jechać i żadnych problemów się nie spodziewa, "najwyżej wrócimy". I pewnie ma rację, ja sobie wszystko muszę nakomplikować w głowie i się zamartwiać "bo po co ruszać coś, co działa", ale fakt faktem, że nie palimy za sobą żadnych mostów, nie ma w tym obiektywnie wielkiego ryzyka. Mnie do pracy z powrotem przyjmą z otwartymi ramionami, on i tak może pracować gdzie mu wygodnie akurat.

Cytat:
Napisane przez melkmeisje Pokaż wiadomość
Tak mam po prostu, jak dłuższy czas gdzieś dalej nie wyjeżdżam, to po prostu usycham i mam wrażenie, że życie nie ma sensu, no niektórzy tak mają.
No to jest dokładnie to uczucie, wieczne ciągnięcie, żeby gdzieś się ruszyć, zobaczyć coś więcej. Świat ma tyle do zaoferowania, zawsze wiedziałam, że chcę go zobaczyć, co doprowadziło do sytuacji, w której całe moje życie w Polsce traktuję mentalnie jak "wstęp" do "prawdziwego życia" gdzieś indziej. Nigdy do żadnego miejsca się nie przywiązałam, przez sekundę nie rozważałam, że tutaj zbuduję coś trwałego, na to będzie czas i miejsce w "prawdziwym życiu". No i teraz muszę albo je zacząć realizować i zobaczyć co z tego wyjdzie albo zaakceptować, że to wszystko co mam w głowie mogę zbudować również tutaj, nawet taniej, łatwiej, przyjemniej, w kraju, który ma swoje problemy, ale ja te problemy znam i wiem, jak sobie z nimi radzić. I jedyne co mnie powstrzymuje to myśl, że "nie tak miało być" i wewnętrzny bunt nastolatki "ale ja nie chcę"

Cytat:
Ale... Mnie również Twoje posty wydają się bardzo naiwne, a gdy doczytałam, że nigdy w USA nie byłaś, nawet na wakacjach, to już w ogóle zwątpiłam W życiu nie wyjechałabym zupełnie w ciemno na drugi koniec świata, do kraju, o którym mam tylko jakieś tam swoje niezweryfikowane wyobrażenie.
No nie byłam, jakoś zawsze w drugą stronę mnie wywiewało Ale zdarzało mi się wyjechać w ciemno do kraju, o którym ledwo co słyszałam i nie jest to dla mnie wielki problem, uważam, że gorsze ryzyko już podejmowałam w życiu pod tym kątem, akurat Stany mi się wydawały zawsze tak podobne do Europy Zachodniej, że jakoś tam priorytetem na wyjazdy były kraje bardziej "ekscytujące" i "inne", jak te Chiny czy Wietnam.

Cytat:
Bo to dla Ciebie jest jedna wielka niewiadoma. Na myśleniu, że "oczywiście ja też znajdę za granicą dobrą pracę" też już nie jeden się przejechał [myself included, może dlatego tak doradzam ostrożność]. No nie wiesz, czy znajdziesz. Nie wiesz, ile Ci to zajmie. Z tego co zrozumiałam, Twój mąż na ten moment też nic pewnego tam nie ma i na razie wszystko jest patykiem na wodzie pisane, a przypominam, że chodzi o kraj, gdzie - jak ktoś wyżej już zauważył - sprawy formalne mogą mocno skomplikować życie i to nie jest tak, że po prostu sobie emigrujesz i żyjesz długo i szczęśliwie jak długo masz ochotę (ale tu przyznaję, że nie znam szczegółów).
Na hurra bez pracy i tak nas nie wpuszczą, wiec to odpada z powodów logistycznych Ale nie martwię się o pracę, mąż ma więcej ofert ze Stanów niż ma ochotę przeglądać, on pracę zawsze znajdzie. Ja pracuję w międzynarodowym korpo i pierwszą rzeczą, którą zrobię po dopięciu wszystkich spraw w Polsce i zdecydowaniu się na wyjazd będzie poproszenie o przeniesienie do filii w Stanach, wiem, że dwie osoby od nas tak zrobiły swego czasu. One akurat jechały na jakąś "wymianę pracowników" na okres dwuletni i potem wróciły, ale nawet jakbym na coś takiego się załapała to są 2 lata w Stanach, w trakcie których poznam kraj, a jak się nie spodoba to firma w Polsce i tak będzie czekała na mój powrót

Cytat:
Jeśli chodzi o kraje - pisałaś, że Azja nie, a może jednak na przykład Singapur? Jest moim zdaniem w jakiś sposób bardzo zachodni, nie typowo azjatycki.
Nigdy przenigdy Azja, nawet te "zachodnie" kraje czy miasta, Singapury, Hongkongi, Szanghaje, nie, nie, nie Kocham Azję do zwiedzania i już mnie świerzbi, żeby wrócić ale na miesiąc-dwa, nigdy na całe życie.

Cytat:
Napisane przez Hultaj
Piszesz że nie podoba ci się idea panstwa opiekunczego ale czy będziesz płacić chętnie za leczenie kilkadziesiąt, kilkaset tyś lub kilka mln dolarów? Odnoszę wrażenie że w przypadku poważniejszych problemów jednak spakujesz się i szybko wrócisz i tak się skonczy twoja podstawa w wiarę o czyjejkolwiek lepszości. Sądzę że u ciebie dominującym motywem zmian jest to że potrzebujesz nowych wyzwań bo dobijasz do ściany. Dobrą pracę już masz, facet też, jesteś ustawiona i chcesz nowych bodźców.
No póki co to ludzie z Polski jeżdżą na leczenie do Stanów, nie w drugą stronę Jeżeli za research uważasz oglądanie paradokumentów czy hitów kinowych jak Big Short to jak najbardziej go robiłam, nie wpadłam na to, żeby podawać to jako przykład mojego researchu. Naprawdę nie jestem wychowana pod kamieniem, wiem z jakimi bolączkami mierzy się społeczeństwo amerykańskie, jeżeli podejmiemy oficjalną decyzję "w ciągu pół roku nas tutaj nie ma" to oczywiście siądę dogłębnie analizować wszystkie pierdoły prawno-społeczno-obyczajowe, póki co nie miałam aż takiej potrzeby, bo szczerze mówiąc ten pomysł ze Stanami to tylko pomysł, w ciągu ostatniego roku rozważaliśmy też Wielką Brytanię, Szwajcarię, do Nowej Zelandii już miałam papiery złożone na magisterkę nawet. My nie jesteśmy wielkimi planowaczami zwłaszcza mąż wychodzi z założenia, że za sobą mostów nie palimy i kiedy szukać miejsca do życia jak nie teraz. Oszczędności mamy dużo, on się o pracę nie martwi, bo od wielu lat praca jego szuka, a nie on jej, faktycznie mamy idealną sytuację żeby nie załamywać rąk "co jak nie wyjdzie".

Cytat:
Ty zaczynasz tam jednak od zera (zrozumiałam, że te propozycje pracy dotyczą tylko męża) więc nie spodziewaj się wielkiego zakochania się w Tobie.
Tak, moja sytuacja jest bardziej niepewna i tutaj zamierzam albo przenieść się w ramach firmy, w której teraz pracuję albo zrobić porządny research i dowiedzieć się co i jak, na co dokładnie mogę liczyć i jakie dodatkowe szkolenia musiałabym przejść.

Nie wydaje mi się też, że szukam wyzwań, raczej nie jestem takim typem osoby, dlatego tak długo młócę w głowie ten pomysł obecnie. Ja nie lubię wyzwań, chcę mieć święty spokój, dom, męża, kota, psa i fajną pracę i mogę sobie tak żyć. Przeraża mnie porywanie się na tak wielką przeprowadzkę właśnie z tego powodu, ale jak pisałam wyżej, po prostu zawsze czułam, że tutaj nie zostanę, duszę się w tym kraju. Ale ja bym chciała mieć coś stałego i swojego, chciałabym wyjechać do Stanów, dograć co trzeba, postawić dom i mieć ten dom i bazę i święty spokój. Mąż nie, on to by mógł co dwa lata mieszkać w innym kraju, super przygoda dla niego A mnie by chyba ten brak stabilizacji uwierał.

Uff, rozpisałam się. Odpowiedziałam głównie na posty z pytaniami czy bardziej "negatywnie" nastawione do tego wyjazdu żeby tylko dowyjaśniać parę kwestii, ale generalnie dzięki wszystkim za udzielenie się, pomogło mi to podjąć decyzję Odezwało się też na prywatne wiadomości kilka osób, które stały kiedyś przed taką decyzją jak ja, podjęły ją i są zadowolone, tym bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że warto zaryzykować.
Jak coś pominęłam to przypomnijcie proszę
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując