2019-12-03, 07:27
|
#90
|
Pani Mizantrop
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Sydney
Wiadomości: 59 407
|
Dot.: "Nie chcę mieć dziewczyny", Australia, praca - dylematy
[1=7ccce98bd1fb37e774261cb 8463420b8c7814618_5eb735f 295b28;87387560]Ja jak się przeprowadziłam pierwszy raz poza Polskę to uderzyło mnie jak dużo pieniędzy na początek wydałam na rzeczy, na które się nie spodziewałam.
Po maturze mieszkałam w Poznianiu pół roku, wtedy mi rodzice wszystko przywieźli.
A jak się wyprowadziłam z Polski, to mi pękło dobre 150 euro na rzeczy takie jak środki czystości, patelnia, garnek, sztućce itp. :br zydal: Ale byłam zaszokowana, bo mój budżet na pierwszy miesiąc to było jakieś 300 euro po opłaceniu czynszu.  
A tak podsumowując to jedź sobie autorko, może być fajnie, ale nie zdawaj się na łaskę i niełaskę faceta. Odłóż jeszcze pieniądze, wynajmij własny kąt.
Bo może byś super i facet też będzie miły.
A może być też tak, jak moja koleżanka miała, że mu napiszesz "jestem!", a on zapadnie się pod ziemie i nigdy więcej go nie zobaczysz.[/QUOTE]
Roznica miedzy walutami i wydatkami w roznych krajach jest kolosalna. Jak z moim obecnym mezem stwierdzilismy, ze chcemy razem byc i ja sie bede przeprowadzac do Sydney, to przez pol roku bralam tyle nadgodzin ile sie tylko dalo i odkladalam kazdy grosz, zeby co najmniej z 25 tysiecy miec, bo wiedzialam, ze z uwagi na wize przez pierwsze 3 miesiace nie bede mogla pojsc do pracy, a koszt aplikacji o wize partnerska to ponad $11.000 i chcialam, zebysmy sie w miare sprawiedliwie dzielili kosztami. Bylo mi przez ten czas ciezko, bo wczesniej wiodlam raczej lekkie zycie - sporo zakupow, wyjazdow itp. Ale bez oszczednosci sie po prostu NIE DA.
__________________
In a world of choices I choose me.
My favourite season is the fall of the patriarchy.
|
|
|