[flyingcrows]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;87526953]Ale to nie jest dzietność, tylko przyrost naturalny. To są dwa różne wskaźniki...

Nie wiem też, dlaczego sądzisz, że mniejsza liczba ludzi zwiększy ogólny dobrobyt. Nic na to nie wskazuje.





Dziękuję. Też nie widzę sensu dyskusji na taki temat z osobą, która nie widzi różnicy między dzietnością, a przyrostem naturalnym.[/QUOTE]

Ale (przynajmniej dla mnie) jasne było w jakim sensie hortensja użyła tego słowa.
Dla Ciebie pewnie też. I zamiast poprawić nieścisłość, czy się dopytać, to wolisz, żeby taki kwas nie rozmowa wychodził, nie wiem czemu.

Myślę, że większe szanse na dobrobyt byłyby przy mniejszej liczbie ludzkości bo wtedy wypadałoby więcej dóbr naturalnych na głowę lub/i nie trzeba byłoby dalej w tak intensywnym stopniu niszczyć przyrody, żeby produkować i produkować i produkować.

Setki gatunków zwierząt wyginęły przez szybkie rozprzestrzenianie się ludzi już dawno dawno temu. Oceany są w kiepskim stanie, bo dużo używamy i dużo zużywamy. Zwierzęta, które jeszcze żyją, tracą swoje miejsce do egzystowania, bo... no najwyraźniej musimy produkować jeszcze więcej.

Ciężko jest przewidzieć jakie skutki na środowisko miało by zastopowanie takiego gwałtownego przyrostu populacji, jaki teraz ma miejsce, bo zbyt wiele zmiennych wchodzi w grę, pewnie też takich o których ludzie jeszcze nie pomyśleli nawet, więc nie powiem, że mam na 100% rację, ale tak samo nie da się z całkowitą pewnością przewidzieć jak fatalne skutki będzie miała dalsza eksploatacja ziemi za ileś tysięcy lat.
Można za to spojrzeć jakie miała przez ostatnie tysiące i o ile przyroda jest uboższa, o ile powietrze gorszej jakości itd.

Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka