[krewet]

No ta, właśnie widać, nawet w tym wątku Florence czy jak jej tam została przez was oceniona jako brzydka (a zadbana, sorry, jest), kolejna aktorka została oceniona na 6.5 przez Edana.

Ona serio dziwnie wygląda.

Co to znaczy "ładna"? Niby słyszę, że jestem "ładna", ale dla facetów w moim typie (nie chadów, raczej typ chudego nerda) i i tak ciągle za mało, bo wymieniają mi wady i jako zarzut pada bycie "nie-laską", zatem ładny to jest pojęcie mocno względne i wg tych kryteriów to tak naprawdę większość facetów za ładne ma kobiety, które ja uznałabym za piękne, a to już znacznie im utrudnia sprawę.

Jaką nie-laską?
Względnie sporo kobiet miniętych na ulicy, uważam za ładne. Nie są wartości rzędu kilku procent.

Mam koleżankę w okolicach 30stki, która jest obiektywnie przeciętna z wyglądu, nie piękna ani nie brzydka, brązowe proste włosy, brązowe oczy, 165cm, waga w okolicy 55kg, wygląda trochę koreańsko, a przez całe życie żaden facet się nią nie zainteresował. Jeszcze nie miała nawet swojego pierwszego pocałunku i co? Gdzie te tabuny mężczyzn? W końcu jest zadbana, do pracy ubiera się elegancko, czasem spódnica czy sukienka.

Ta, jasne. Pełno facetów się nią interesowało, tylko ona żadnego nie chciała.

Mnie zastanawia krewet w ogóle, po co Ty się na te randki umawiasz i chcesz kogoś poznać, skoro uważasz, że:
- większość kobiet jest głupia,
- większość kobiet jest "ulana",
- większość kobiet rozmawia na głupie tematy, bo Ty byś tych "bzdur" nie zniósł (tj. dokładnie pytania, która aktorka Ci się podoba),
- wszystkie kobiety lecą na chadów.

Tak działa biologia. Potrzebuję kobiet przy sobie.


Co do pogrubionego - co masz na myśli?