Młoda mama myśli o rozwodzie
Hej. Zdecydowałam sie napisać tutaj bo w sumie sama nie wiem co zrobić. Jestem po ślubie 3 lata, pół roku temu zostałam mamą. W 2 miesiącu życia mojego dziecka poczułam, ze dzieje sie ze mną coś dziwnego. Nie chciałam zajmować się dzieckiem, nie czułam radości, przestałam spać, godzinami myślałam o samobójstwie. Wyrok - depresja poporodowa. Zanim dotarłam na terapię prosilam o.pomoc mojego męża. W trakcie jednej z najbardziej kryzysowych sytuacji powiedzial mi wprost, ze musze sobie radzic sama bo on do domu nie wroci, ma umówione spotkanie gdzies tam daleko (pracował jako przedstawiciel na Polske, wyjeżdżał na kilka dni w tygodniu). Od 3 tygodnia życia dziecka zostawiłam sama w domu ciągiem na 3 -5 dni (mam na mysli pelne doby). Miałam powikłania po porodzie, brakowalo mi pokarmu przez co dziecko wisialo na mnie non stop, każde wyjście do sklepu kończyło się histeria dziecka, ktorego nie moglam uspokoic - a nie mialam tez sily go nosic. Przestałam spać (bo zdarzylo mi sie zasnac ze zmęczenia tak mocno, ze nie slyszalam placzu malucha), nie jadlam bo nie bylam w stanie samodzielnie ogarnac zakupow. Do tego moj maz, ktory ciagle wypominal mi moje kryzysy, placz, rozstrzesienie, brak inicjatyw i to, ze przeze mnie i dziecko na nic wiecej nie ma czasu. Bylismy tylko w 3 i tylko na siebie moglismy liczyc. Ostatecznie uratowala mnie (doslownie) polozna, ktora wprowadziła mleko modyfikowane i została ze mna "na łączach" przez dluzszy czas. Ta sytuacja bardzo oddalila mnie od meza. Przez cale pol roku zycia dziecka musialam ze wszystkim radzic sobie sama - moje pozornie zdrowe dziecko tylko na pierwszy rzut oka bylo zdrowe i co chwilę wychodzily nowe problemy. Moj maz ciągle usprawiedliwial sie praca, ktorej nie chcial zmienić pomimo moich blagan. Wkoncu po pol roku zmienił prace na stacjonarna. Tylko to w zasadzie niczego nie zmieniło. Nie bylo go w momencie, gdy potrzebowalam najbardziej pomocy. Nie interesował sie moimi potrzebami, domem, dzieckiem. Zmuszal do przekladania lub odwoływania wizyt lekarskich.... Wrócił do domu, a ja mam wrażenie, ze jest totalnie obcym człowiekiem. Mnie ta cala sytuacja bardzo zmienila. On nie chcial w tym uczestniczyc a dzis ma pretensje, ze nie jestem juz taka jak kiedys. Nie dogadujemy sie. On olewa zalecenia (lekarskie, fizjoterapeutyczne) względem naszego dziecka. Obwinia mnie o rozpad rodziny. Kiedy jest w domu ja czuje sie zle - drżą mi ręce, mam przyspieszony puls, nie moge znow spac. Mam wrażenie, ze ciagle mnie obserwuje zeby za chwilę znow mi wypomniec co mu sie we mnie nie podoba i nad czym (wg niego) powinnam popracowac. W międzyczasie dowiedzialam się, ze mnie oszukiwał (zlamal dane slowo). Myślę o rozwodzie. A moze faktycznie zle robię?
|