[Redhaired Witch]

Napisane przez Ewusia_marchew

No więc u nie już 7 dzień bunkrowania i już dostaję na głowę, też mnie przeraża gotowanie codzienne dla całej rodziny (dotychczas starsze jadło w przedszkolu, małż często w pracy więc ja tylko coś dla siebie i mało wybrednego młodszego musiałam upichcić, a w weekend przynajmniej jeden obiad u dziadków ), robienie zakupów tak żeby niczego nie musieć dotykać...

Ehhh człowiek nie doceniał jakie miał spokojne życie, nawet jak codziennie musieliśmy na rehabilitację śmigać, to już tęsknię za tym

Haha, no właśnie... Ja do tej pory gotowałam sobie jakieś fikuśne dania, sałatki, teraz nie mam do tego głowy albo brakuje mi składników, TŻtowi pichciłam i pichcę byle co, a teraz doszły wybredne dzieci i próbuję na gwałt opanować robienie zupek itp.
Rehabilitacji szkoda, tyle postępów przepadnie...
Ja i tak się cieszę bo nie mam obaw o pracę moją ani TŻta, nasze firmy nie zbankrutują ani raczej nie zostaniemy zwolnieni, moje obecne problemy (pierwszego świata) to pilnować żeby się nie zarazić, martwię się też czy uda mi się gdzieś kupić kwiaty na balkon bo jak mamy tkwić w domu do lipca (a może jeszcze zabronią spacerów), to fajnie byłoby mieć namiastkę ogrodu, a nie suchą ziemię i puste donice...