Problem z siostrą
Witajcie. Doradźcie mi proszę co mam zrobić. Juże serio nie daję rady. Mam siostrę bliźniaczkę dwujajową. Obie jesteśmy na studiach ale ze względów finansowych musimy mieszkać razem z rodzicami. Studiujemy zupełnie inne kierunki, a więc w czasie szkolnym nasz kontakt jest naszczęsćie ograniczony. Teraz jednak jak wiadomo trzeba siedzieć w domu i juz na prawdę z nią nie wytrzymuję. Mam z nią bardzo zły kontakt, chociaż naprawdę starałam się to zmienić. Ona uważa się za najmqdrzejszą i najlepszą na świecie. Nie da się z nią normalnie porozmawiać bo zawsze ona ma rację i wie wszystko lepiej chociaż każdy widzi, że się myli. Każda nasza próba rozmowy zaczyna się normarnie a kończy wielka kłótnią. Problem jest też we mnie, że nie mam wgl cierpliwości i po kilku minutach słuchanie tego, że ja się mylę, że to ona ma rację i wpoetania mi swoich chorych przekonań nie wytrzutuję. Wpadam w szał, mam ochotę dosłownie ją rozszarpać. Krzyczę, przeklinam, czasami rzucam się na nią. Z boku wygląda to tak jakbym to ja była wszystkiemu winna i rzucała się na biedną siostrę. Ona nigdy nie podnosi głosu, tylko mówi taki niby mądrym tonem co wkurza mnie jeszcze bardziej. Kiedyś popełniłam w życiu wiele błędów, wpadłam w złe towarzystwo (bójki, kradzieże, narkotyki itd ), a ona zawsze była idealną, grzeczną córeczką. Teraz po mimo tego że się zmieniłam ona nadal traktuje mnie jak jakiegoś podludzia. Na każdym kroku pokazuje, że jestem gorsza, głupsza. Krytykuje każda moją decyzję i każdy pomysł. Jej zdsniem wszystko co chcę zrobić jest złe lub źle się skończy. Do tego zawsze wzbudza we mnie straszne wyrzuty sumienia. Po każdej kłótni płacze, udaje taką smutną, mówi że jej nie kocham, że ona się tak stara ze mną nawiązać dobrą relację, a ja wszystko psuje. Przez to wszystko czuje się jak jakiś potwór. Z jednej strony mam świadomość, że to jej wina ale z drugiej mam tak straszne wyrzuty sumienia, że mam ochotę się zabic. Jest mi przykro bo to jednak moja siostra Blizniaczka chciałabym mieć z nią dobry kontakt, żebyśmy się wspierały, mogły normalnir porozmawiać. Ja dla niej naprawdę zrobiłabym wszystko. Dla niej rzuciłam narkotyki, w szkolach siadalam z nią w ławkach i broniłam kiedy jej dokuczali (za dzieciaka była bardzo nie śmiała, nie miała przyjaciół itd). Kiedy mieliśmy w domu naprawdę ciężką sytuację finansową, a byłysmy młodsze ja pracowałam kupowałam jej różne rzeczy tak bez okazji, pożyczyłam, ona nigdy nie miała żadnej pracy. Teraz jet odwrotna sytuacja ja chwilowo nie pracuje, a ona tak. Poprosiłam ja o przyczepie głupich 20 zł to się obudziła i powiedziała, że z jakiej racji ona ma mi dawać swoje pieniądze. Ze może pomóc mi znaleźć ewentyalnie pracę. Tylko, że dobrze wie, że ja prace będę miala nadal po koronawirusie a teraz po prostu potrzebowałam tylko tych 20 zł. To samo jest z ubraniami, butami, kosmetykami. Kiedys ja miałam tego pełno i naprawdę drogie ładne. Bez słowa je sobie brała, zużywała, nakładała. Nigdy nie zaprotestowałam bo przecież to moja siostra. Kiedy ostatnio od niej chciałam pożyczyć jakaś bluzkę żeby założyć raz. Oczywiście się ni3 zgodziła. Czuje się przez to beznadziejnie bo naprawdę zależy mi na zbudowaniu z nią dobrych relacji, gdzie będziemy sobie pomagać, wspierać się jak prawdziwa rodzina, a nie tylko ja ją. Powiedzcie mi co mam robić, jak z nią rozmawiać...
|