Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Żałuję, że wyszłam za mąż... a teraz jeszcze...
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2020-04-03, 12:19   #289
Blondi2708
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 132
Dot.: Żałuje, że wyszłam za mąż... a teraz jeszcze...

Cytat:
Napisane przez Shar14 Pokaż wiadomość
Przeczytałam cały wątek w końcu. I widzę bardzo dużo podobieństw Twojej sytuacji do mojej, ale my nie mamy dziecka (na szczęście, bo byłoby dużo gorzej). Mój facet ma problemy z agresją, czasem robi jak Twój(1-2 na pół roku), że przychodzi po pracy i są awantury o byle gówno. Rzadko to są sprawy naprawdę ważne.
Pierwsza rzecz, która musi nastąpić i u mnie nastąpiła to jego dostrzeżenie problemu i chęć zmiany. Bez tego nic nie zrobisz, choćbyś na głowie stanęła. U mnie też punktem zapalnym były obowiązki domowe, bo on sądził, że jak raz na tydzień powiesi pranie po pracy to je wykonuje. No nie, to tak nie działa. Wtedy też ją dużo rzeczy odpuściłam, robiłam minimum i wcale mu to nie przeszkadzało. Po którejś rozmowie z kolei zczaił temat, było lepiej. Teraz budujemy dom, więc ja wzięłam większość na siebie, bo on jest 12-16 h na budowie.

Druga rzecz, jeśli czujesz, że Twoje granice zostały przekroczone to musi się o tym dowiedzieć i powinien przeprosić. Może nie od razu, ale za jakiś czas jak ochłonie. I masz prawo mieć takie odczucia względem jego zachowania jak masz, to jest ok.
Trzecia rzecz to psycholog lub terapia. Jeśli doszło to tak daleko, że masz totalnie dość to stoicie pod ścianą. Tak jak my teraz, choć mnie chodzi o jedno, konkretne zachowanie, którego nie umiem wybaczyć ani zapomnieć. A mój facet też uważa, że przeprosi i po problemie.
U mnie pójście na terapię było warunkiem zostania w związku. Zgodził się, ale ze względu na sytuację nie mamy jak, bo pierwsze spotkanie odbywa się na żywo i nikt nie chce załatwiać tego online.
Ja też chcę spróbować ostatni raz zanim się rozstaniemy.
Psycholog już kiedyś był i miał zalecony sport dla wyładowania, medytacje itp. Pomogło, ale nie na długo (choć jest dużo lepiej niż na początku związku).
Zazwyczaj zapalnikiem są właśnie problemy w pracy plus teraz na budowie. Ale to nie jest żadne wytłumaczenie.
Kolejna rzecz, że psycholog czy psychoterapeuta niekoniecznie się podejmie. Chwilowo czytam książki o tematyce związków właśnie, może warto żebyś zrobiła to samo? Albo dała jemu do poczytania?
Jak wyglądają relacje między jego rodzicami? U mnie główny problem leży w tym, że facet kopiuje wzorce z domu rodzinnego. U niego co jakiś czas bywały awantury, że jego rodzice się chcieli rozwodzić i dzielić majątek. Sądzę, że dla mojego faceta to jest normalny sposób komunikacji, bo taki widział w domu, ale to moja teza. Zobaczymy czy terapia to potwierdzi.

Zapomnij o tym domu, to jest najgorszy możliwy pomysł w tej sytuacji. U nas budowa domu tylko spotęgowała takie zachowania, a właściwie przywróciła, bo bardzo długo już było dobrze. To jest ogromny dodatkowy stres, milion decyzji do podjęcia, budowlańcy do przypilnowania itd. Jakbym ja się miała decydować drugi raz to bym się nie podjęła (mając tę wiedzę co teraz). Chyba, że firma przychodzi i robi dom pod klucz, ale to są koszty domu x2 co najmniej.

Wysłane z mojego ANE-LX1 przy użyciu Tapatalka


Dziękuje za odpowiedź ! róznież zauważyłam i poczułam się atakowana, w sumie dołowana co poprzez niektóre osoby, ale cóż. Takie są kobiety.. wolałam przeczytać i przełknąć.
Masz raje, wstrzymuje decyzje o budowie domu, teraz to nie ma sensu. Chcę żeby wszystko opadło, żeby na spokojnie na wszystko spojrzała i spokojnie z nim pogadała, bo teraz za dużo we mnie nerw i żalu żeby rozgrzebywać związek na czynniki pierwsze.
Wiem, że nie jestem aniołek, ani święta Teresa, ale on przechodzi czasem sam siebie..
Powiedz mi w takim razie co Ciebie skłoniło do walki o związek i budowę wspólnego domu ??

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:13 ----------

Cytat:
Napisane przez Pantegram Pokaż wiadomość
No, w końcu normalny komentarz! [emoji122]

Szczerze mówiąc to nie rozumiem, dlaczego w tym wątku przewija się aż tyle zjadliwych i wrednych komentarzy. Mało kto chce pomóc autorce, większość woli jej dogryzać, jaka to nie jest głupia i czy na głowę upadła, by się w taki pato związek ładować, bo one oczywiście w odróżnieniu od autorki wiedziały co brały i wybrały normalnego misia, a nie takie nie wiadomo co [emoji57]

Trzeba mieć odwagę, by zauważyć i przyznać się do problemów w związku czy w życiu. Każdy jakieś ma, nie wie wierzę, że nie. Jak ktoś już postanowi się podzielić tym, co go boli i co mi nie wychodzi, nie powinien być IMO kopany po jajach komentarzami w stylu "jesteś sama sobie winna" albo "czego niby oczekujesz, skoro widać, że Twój przypadek to beznadzieja?"

Za☠☠☠iście "konstruktywne"... Widać niestety, że wchodzą tu ludzie odstresować się po trudach dnia codziennego, zamiast pomagać.

Autorko, trzymaj się ciepło! Mam nadzieję, że uda wam się zwalczyć kryzys w waszym związku. Popieram wszystko, co napisała Shar14.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz


Nawet nie wiesz ile znaczą dla mnie takie komentarze Zamiast kopania mnie jeszcze w tyłek jak już i tak na kolanach jestem, to dostaję palec żeby go złapać i się podnosić a nie płakać nad losem i natychmiast się rozwodzić...
Wszystkim się wydaje że przekreślić 11letni związek, mażeństwo i wspólną rodzinę można tak od razu...
Mam w sobie poczucie mega krzywdy, niesprawiedliwości i tak wiem, że sama muszę sobie poradzić w związku a tutaj tylko obcy ludzie piszą, ale czasem człowiek chcę czyścić głowę

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:17 ----------

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
Ale jak najbardziej zgadzam się z tym, że autorka miała i ma prawo popełniać własne błędy. Musi natomiast sama podejść do tematu na spokojnie, ustalić co robi źle i dążyć do eliminowania tego. Trudno jej się nie wściekać kiedy on ją np. prowokuje? Oczekuje zmiany od męża, nad sobą pracować też powinna.
I. Nie rozwiąże problemów w relacji z nikim zresztą wydzieraniem się, kłótniami czy fanami na insta. Po prostu nie. Mało tego jesli użyłaby jako ''argumentu'' (wyrzygałaby mu to rozżalona po prostu) że ''tylu miała adoratorów i głupia była że tak źle wybrała'' - takie słowa co najwyżej wzbudzają litość albo podgrzewają i jakby facet nie był sam furiatem to by jej odpowiedział ''ach tak? To pakuj się i jedź do tych co cię chcieli. Mamusia wujek odradzali ślub? Jw. bierz walizkę i idź do nich''.
2. Zrozumiałe że wkurza ją że jest uziemiona z dzieckiem, wielu rzeczy teraz nie może. Ale trzeba też spojrzeć realnie, 2 miesiące ani nawet dłużej po porodzie to nie jest czas na ciuszki po sklepach blogi kawki instagramy. No po prostu nie i nie ma 19 lat aby ją to zaskakiwało.
3. Pisała, że nosił ją na rękach, czy ona jego przysłowiowo również? Jak wyglądało z jej strony dbanie o ten związek? I sama nie do końca spójnie pisze, raz że baluje co tydzien, ale i że jak mu powie to zrobi.

I jak najbardziej uważałabym za słuszną przeprowadzkę do rodziców ale na spokojnie.
Podstawą podstaw jest tutaj usiąść na spokojnie i wypunktować dlaczego nie tak sobie to wszystko wyobrażała. Ze świadomością że on będzie miał swoją listę.
To jest u nich na to chwilę mało realne, zachowują się jak dzieci kłócą ranią i robią na złość. Wyprowadzka, ale nie po to aby ''pokazać temu głupiego ujowi'' tylko głównie po to by wyciszyć się, przemysleć, coś zdecydować. Może też rodzina jej pomoże skoro własny facet tego nie zamierza i autorka dzięki temu bardziej odetchnie.


Racja zachowujemy się jak dzieci.. i to ja muszę szybciutko dorosnąć w tym małżeństwie, albo serio pakować Nas z mała i wracać do rodziców na stałe
Blondi2708 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując