Mały duży problem w głowie
Cześć! Postanowiłam napisać, bo może ktoś z Was ma lub miał tak jak ja i coś doradzi. Tak jak w tytule, mam mały duży problem, który leży w mojej głowie i towarzyszy mi praktycznie codziennie. A ten problem, to myśli o niedostatecznie spożytkowanym czasie. Tak... W mojej głowie zawsze było coś takiego, że powinnam cały czas coś robić i dobrze wykorzystywać czas na 100%. Uwielbiam spać, ale chodzę spać o 23, potem wstając do pracy o 6.15 niezbyt wyspana, bo przecież pójście spać o tej 22 to strata czasu, a przy tym zazwyczaj oglądam coś na Netflixie lub siedzę na telefonie. Mam typowo słomiany zapał, pomyślę, że coś zrobie w weekend produktywnego, ale przychodzi niedziela wieczór i lenistwo znów wygrało.. Często mam pretensje do siebie samej, że tak naprawdę nie mam jakichś dużych zainteresowań, wynika to trochę z tego, że chciałabym czytać o wszystkim, a w efekcie nie łapię się za nic.. Zapisałam się na kurs angielskiego, daje mi to dużą frajdę, ale poza lekcjami chciałabym robić coś więcej i staram się, nawet robię małymi kroczkami inną książkę niż na kursie, także to na plus. Mój problem polega na tym, że nie wiem ALBO 1) jak pozbyć się myśli, że marnotrawię czas na telefon, Netflixa, po prostu siedzenie z chłopakiem ALBO 2) jak mocno zebrać się w sobie, żeby jednak ogarniać więcej rzeczy i czerpać pewną satysfakcję ze swojego życia? Wiem, że tym bardziej teraz moje myśli nie znikną od tak, ponieważ w mojej pracy zostały zmniejszone etaty, co oznacza dodatkowy dzień wolny w domu.. Nie wiem czy ktoś to potrafi zrozumieć o co mi chodzi?
|