2020-05-19, 23:53
|
#1330
|
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 9 621
|
Dot.: Koronawirus z Chin i inne epidemie + ot, część 6.
[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;87863655]Ja nigdy nie jeździłam w kasku, ale zaczekam tak naprawdę jeździć rowerem w NL, a tu tylko turyści jezdza w kaskach. Mykam rowerem w kiecce i na obasach na impreze.
Dla mnie rower to prosty sposób na dostanie z punku a do b, zrobienie zakupów po drodze i to wsio, to dla mnie nie sport tylko sposób przemieszczenia się.
Mam starego, ciężkiego holendra z kratką na kierowcy na zakupy, bez przerzutek.
Zostawiam pod sklepem, praca, knajpa, albo tam go znajdę, albo i nie 
Sent from my SM-G973F using Tapatalk[/QUOTE]
W Polsce rowery kradną może starego szrotu by nie przytulili, ale nawet przeciętnego górala z klatki schodowej mogą zawinąć (nawet jak był przypięty).
Tutaj problemem nie jest infrastruktura, bo to z roku na rok się poprawia, ale brak kultury jazdy. Rowerzysta na chodniku to intruz, na jezdni zawalidroga. W długi weekend, zwłaszcza jak jest ładna pogoda, to znacznie bezpieczniej czuję się jadąc poboczem drogi krajowej, niż jakbym miała jechać najpopularniejszą ścieżką rowerową, gdzie plączą się piesi, dzieci, psy, rolkarze i hulajki, a rowerzyści bez zapowiedzi nagle się zatrzymują, bo telefon zadzwonił. Plus chorzy na ambicję, którzy na tych ścieżkach urządzają sobie wyścigi (przykładowo: jadę na zupełnym luzie szosa, mam ciuchy rowerowe naszego stowarzyszenia, więc to ciut profesjonalnie wygląda, a jakiś gnojek napina się, żeby mnie wyprzedzić i manewruje między ludźmi). Dla niektórych ruch prawostronny jest przereklamowany, więc jadą jak im się podoba. Jest dramat, ale tego nie rozwiążą kilometry ścieżek, tylko edukacja i przykład od rodziców. A tego nie ma. Mogłabym o tym całe długie artykuły pisać
|
|
|