Wizaz.pl - Podgląd pojedynczej wiadomości - Zazdrość o partnera: uzasadniona czy przesadzona?
Podgląd pojedynczej wiadomości
Stary 2020-07-09, 21:53   #1
Genevieve_884
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-07
Wiadomości: 4

Zazdrość o partnera: uzasadniona czy przesadzona?


Witam wszystkich serdecznie
Ostatnimi czasy dręczy i męczy mnie pewien aspekt w moim związku więc po raz pierwszy zdecydowałam się tutaj napisać i będę bardzo wdzięczna za Wasze opinie na ten temat.
A więc poznaliśmy się z moim chłopakiem nieco ponad rok temu. Oboje mieszkaliśmy w tym samym akademiku, więc spędzaliśmy sporo czasu wśród naszych wspólnych znajomych, graliśmy w gry planszowe a także uprawialiśmy wspólnie sport. Traktowałam go jak znajomego i wręcz lubiłam spędzać z nim czas bo widziałam, że zachowuje się w stosunku do mnie po koleżeńsku bez żadnych "zalotów".
A teraz do sedna. Od początku naszej już "związkowej" relacji dziwił mnie i nie podobał mi się jego stosunek do innych kobiet i rozkładanie priorytetów. Otóż kiedy po raz pierwszy mieliśmy iść do kina na bodajże 21h, dzień wcześniej (z nieznanego numeru zadzwoniła do niego koleżanka, z prośbą, czy mógłby następnego dnia wieczorem o 20h odebrać ją z dworca bo będzie miała ciężka walizkę... On zawsze stara się być bardzo miły dla wszystkich więc oczywiście się zgodził (akurat byłam świadkiem tej rozmowy). Następnego dnia piszę do niego o 20:30 gdzie się spotykamy a on do mnie, że pójdziemy na następny seans bo koleżance spóźnia się pociąg i będzie musiał ją odebrać więc nie zdążymy na ten film. Ja byłam w szoku. Powiedziałam, że umawialiśmy się na ten film i na tę godzinę to ostatecznie poprosił znajomego, żeby ten odebrał koleżankę. Jak zapytałam się, co powiedział koleżance, to okazało się, że skłamał jej, że nie da rady jej odebrać bo został dłużej w pracy.... Dla mnie to był szok, że facet nie potrafi powiedzieć zwyczajnie, że miał już inne plany na tę godzinę i nie da rady...moim zdaniem to ja powinnam być priorytetem i to co ja czuję i myślę, a nie jakaś koleżanka nawet jeżeli byliśmy "razem" raptem od miesiąca.... Byłam w szoku na jego zachowanie i brak męskiego zdecydowania odnośnie tego, co jest dla niego ważniejsze. Odniosłam wrażenie, że przed koleżankami on woli nie wspominać o tym, że ma dziewczynę. Koniec końców był zmuszony bezpośrednio poinformować dziewczę, że jest w związku i nie jest nią zainteresowany ponieważ ona po tym jak byliśmy w kiniem a następnie siedzieliśmy w jednym pokoju ze znajomymi, przyszła, przywitała się, a jego chciała pocałować w usta, tyle, że on odwrócił głowę (ona nie wiedziała, że coś jest między nami). Możecie sobie wyobrazić jak się czułam, ale nic po sobie nie pokazałam. W każdym rzie po tej sytuacji z kinem powiedziałam, mu żeby sobie poukładał w głowie, co jest dla niego prorytetem, bo nie da się zrobić tak, żeby zawsze każdemu dogodzić i wypadałoby pokazać, kto jest jednak dla niego ważniejszy. Druga sytuacja dotyczy innej dziewczyny, która przyjechała do naszego akademika akurat jak my zaczynaliśmy być razem. Dziewczyna była dość bezpośrednia i prosto powiedziała, że nikogo tu nie zna i czy może mój chłopak mógłby ją oprowadzić itp. Mój chłopak na to postanowił wpaść po mnie do pokoju i szybko przedstawić nas sobie, myśląc, że laska zrozumie, że ja jestem jego dziewczyną...no ale wprost tego nie powiedział, jedynie wspomniał, że prawdopodobnie będziecie razem studiować itp. Ja wtedy jeszcze nie wiedziałam, że on się jej spodobał a i taka nagła potrzeba przedstawienia mnie jakiejś dziewczynie troszkę mnie zdziwiła no ale nie przejmowałam się tym. Dopiero później mój chłopak powiedział mi, że ona jest nim zainteresowana. Niby nic takiego ALE, od tego czasu zdażało mi się słyszeć o niej od niego, czasami nawet widywać ich jak grali razem z innymi w karty, a czasami tylko we 2. Czułam się trochę średnio z tym, ale nic nie mówiłam. Pewnego razu po wspólnej imprezie/jedzonku w kuchni akademika zorganizowanej przez mojego chłopaka z okazji jego wyprowadzki ta dziewczyna wypaliła do mnie i do niego, że "następnym razem my z [tutaj moje imię] upieczemy ci wspólnie ciasto. Zdziwiło mnie to z lekka, biorąc pod uwagę, że nie byłyśmy żadnymi bliższymi koleżankami, raptem kilka razy zamieniłyśmy parę słów. No ale nic. Natępnie kiedyś usłyszałam od niego przy okazji jakiejś rozmowy pytanie: "kiedy upieczecie mi ciasto?" na co ja "ja nic takiego nie mówiłam, to twoja koleżanka" a on że "mm może koleżanka odbije ci mnie" po czym oczywiście powiedział, że to był żart i że ciasto chce tylko ode mnie. Uznałam, że było to niemiłe z jego strony i było mi przykro ale nadal nic za specjalnie nie mówiłam. Później pewnego razu jak przyjechał mnie odwiedzić (po miesiącu od rozpoczęcia naszego związku i poznania tamtej dziewczyny on przeprowadził się do innego miasta do pracy i na studia o 600 km oddalonego od mojego) widziałam, że kilka osób napisało do niego na messengerze i w tym ta dziewczyna. Widziałam to zupełnie przypadkiem siedząc obok niego. Specjalnie wstałam i poszłam na chwilkę do łazienki, żeby zobaczyć, czy jak wrócę to nadal będzie wisiała wiadomość od niej, czy szybko jej odpisze. Oczywiście szybciutko odpisał pod moją nieobecność, tak, żebym przypadkiem nic nie zobaczyła. Poczułam się z tym bardzo źle, ponieważ ja nigdy nie chowałam przed nim telefonu, nie miałam nigdy problemu z odpisaniem komukolwiek przy nim natomiast on tak. Często robił sobie niby jaja, że oj, żebym nie zobaczyła jego hasła do telefonu itp. dla mnie to było chore, bo jako, że wcześniej nigdy nie miałam problemów z zaufaniem do niego, tak te sytuacje zaczęły powodować, że zaczęłam się nad tym zastanawiać. Suma sumarum pół żartem pół serio chciałam żeby mi dał na chwilę swój telefon to on nie chciał zrobić tego za żadne skarby i na tym się skończyło. Całe to ukrywanie telefonu, niechęć odpisania przy mnie na wiadomość niby "zwykłej koleżance" zaczęła mnie gnębić. Chciałam zakończyć naszą relację, bo nie śmieszyły mnie jego gierki, jednak jemu bardzo zależało, więc poprosiłam go, żeby wysłał mi ich konwersacje, ponieważ zwyczajnie straciłam do niego zaufanie i tutaj doznałam szoku. On mówił, że to tylko koleżanka, natomiast wiadomości może i były dość rzadkie, bo średnio raz na miesiąc, jednak była w nich niesamowita euforia z obu stron, typu: nie mogę się doczekać jak cię zobaczę, tęsknię, do tego mnóstwo emotikonów, w tym buziaczki z serduszkami. To jeszcze nic, okazuje się, że tamtego dnia kiedy z nią pisał, to pytał się czy ona jest u siebie w pokoju żeby się z nią zobaczyć (w tajemnicy przede mną! moim zdaniem normalne by było gdyby zaproponował, że spotkamy się wszyscy razem..to w końcu do mnie przyjechał na raptem jeden dzień). Okazało się, że jej nie było w akademiku więc się nie spotkali. Inna rzecz, o której dowiedziałam się z tych wiadomości to to, że pewnego razu on mial miec szkolenie w miejscowosci niedaleko mnie i pisał do niej, że moze uda im się zobaczyc jesli bedzie mial czas przyjechac (mi pisal to samo) a na jej pytanie gdzie on się zatrzyma, odpowiedział ze moze w moim akademiku albo w akademiku obok....tyle ze zawsze jak przyjeżdżał, to zatrzymywał się u mnie...więc logiczne byłoby dla mnie zwyczajnie powiedzieć, że zatrzyma się u mnie i wtedy ja rozumiem, że koleżanka w żaden sposób na to nie zareaguje bo ją to nie ruszy. Koniec końców i tak nie miał moźliwości przyjechać. Inna ciekawa sprawa....w tych wiadomościach dowiedziałam się, że ona napisała do niego, że wybiera się niedługo do parku rozrywki (jeden z najbardziej znanych w Europie), który akurat znajduje się w mieście gdzie mieszka mój chłopak...i zaproponowała mu żeby poszli razem. On z chęcią się na to zgodził i sobie omawiali jak to się fajnie będą bawić jak 2 małych dzieci...finalnie do niczego nie doszło zapewne przez koronawirusa a także przez to, że zobaczyłam te wiadomości, ale najlepsze jest to, że on chyba nawet nie miał zamiaru mi o tym wspomnieć...co więcej jakoś przed tą ich rozmową albo nieco po ja sama zaproponowałam mu wspólny wypad do tego parku na co on stwierdził, że to dla dzieci, poza tym drogo i nie ma tam nic ciekawego. Możecie jedynie sobie wyobrazić jak ja się czułam. Na swoje 'usprawiedliwienie' powiedział, że ona jest młodsza i miałaby darmowy bilet (nieprawda, od 12 r.ż cena biletu jest taka sama jak dla dorosłych), a takto bilet jest drogi i on nie miałby tyle kasy żeby za mnie zapłacić...tylko, że ja go o to nie prosiłam. Po tym wszystkim powiedziałam mu, że jego zachowanie jest nie do przyjęcia, że on sobie flirtuje z tą laską i nawet słowem nie wspomni o mnie kiedy cokolwiek z nią planuje...powiedziałam, żeby zachowywał się jak na faceta który ma dziewczynę przystało i że nie życzę sobie więcej tego typu rozmów/flirtów. Acha, zapomniałam dodać, że na urodziny złożyłej jej życzenia też na messengerze w stylu, że jest ona wyjątkową wspaniałą osobą itp. Ja odebrałabym to jako znak zainteresowania z jego strony, biorąc pod uwagę, że oni znali się w realu raptem przez miesiąc (do czasu jego wyprowadzki), przy czym nie spędzali ze sobą dużo czasu, bowiem on dużo pracował, a resztę wolnego czasu w większości spędzał ze mną. On jednak nazywa ją jedną ze swoich 4 dobrych koleżanek...ja się pytam jak? Resztę rozumiem, bo zna je od dobrych kilku lat, przy czym nie pisze z nimi regularnie i ogólnie nie wspomina zbytnio ani nie chowa dziwnie telefonu...Moim zdaniem, facet nie będzie tak garnął się do kontaktu z jakąś nową koleżanką, z którą teraz w ogóle się nie widuje...mało co się znają...uważam, że on też musiał do niej coś poczuć, albo mocno schlebia mu jej zainteresowanie jego osobą. Ogólnie to on sam stwierdził, że lubi podobać się innym kobietom. Ja rozumiem, dla mnie również jest to miłe, jednak ja nie zabiegam o to i nie muszę karmić swojej samooceny przypodobując się innym, czy flirtując z nimi...mam dystans do innych mężczyzn na tyle, żeby rozumieli na postawie mojego zachowania, że nic więcej poza znajomością nie może między nami być. W każdym razie po tym jak mój chłopak pokazał mi te wiadomości z tą laską, wstawił na strory na fb nasze wspólne zdjęcię i przez jakieś 2 miesiące był spokój, ona nawet nie złożyła mu życzeń urodzinowych w międzyczasie (to tak odnośnie dobrej koleżanki). Jednak później on postanowił, że zapyta się jej co tam u niej, czy wszystko ok, bo akurat zaczynała się ta cała sytuacja z covid-19. Ona odpisała bardzo lakonicznie, że wszystko ok jest z rodziną i nawet nie zapytała co u niego. Ze 2 miesiące temu była jakaś sytuacja, że ja chciałam na chwilę jego telefon...to on znowu w panice złapał go i nie chciał mi dać...więc od razu zrozumiałam o co chodzi..było mi przykro ale jednocześnie strasznie zirytowała mnie jego reakcja, ponieważ ja NIGDY takiej nie miałam, bez względu na to kto do mnie napisał i czy on jest koło mnie, to na luzie odpisywałam, nie odwalałam żadnych scenek. Po chwili głupiego zachowania i uśmiechów sam pokazał mi konwersację, na którą ja jedynie zerknęłam i zobaczyłam, że jest dość krótka i bez jakichś nadmiernych emotek. Nie wiem o czym, bo nie czytałam, stwierdziłam, że mam dość poniżania się do czytania jego konwersacji. Tym razem to ona pierwsza do niego napisała. Ja mu mówiłam, że nie podoba mi się ten kontakt, a zwłaszcza jego zachowanie...ta dziewczyna bada regularnie teren (co on sam stwierdził przy okazji pewnej ostatniej kłótni- związanej zupełnie z czymś innym), a on nawet nie stara się gdzieś w konwersacji wspomnieć o mnie, w jakikolwiek sposób, miły i kulturalny oczywiście ale dać jej do zrozumienia, że jest ze mną..nic. Poza tym ostatnio zobaczyłam, że zaczęli obserwować się na insta, on polubił jej zdjęcie. I tutaj moje pytanie: czy aby to jest w porządku zachowanie mojego faceta w stosunku do mnie i nawet do tej laski? Jeżeli on mówi, że ona sprawdza teren, a jednocześnie podkreśla, że mnie kocha i tylko ja go interesuje, to po co utrzymuje z nią ten kontakt więdząc, że on jej się podoba? Moim zdaniem daje jej pozytywne sygnały...i ona może sobie robić nadzieję...a żeby było ciekawiej, jest bardzo duże prawdopodobieństwi, że od nowego roku akademickiego on wyjedzie na semestralną wymianę do państwa, w którym ona mieszka, co więcej do tego samego miasta i na ten sam uniwerek. Jeśli mam być szczera, to moje zaufanie do niego jest konkretnie nadszarpnięte i jestem szczerze przekonana, że jeśli tam wyjedzie, to spotka się z nią nie raz itp. itd. Nie chodzi nawet o to, że mnie zdradzi, ale prawdopodobnie ona bedzię z nim flirtować a on chcąc być "miłym i nie zranić jej uczuć" będzie zbyt miły...w każdym razie to wszystko będzie za moimi plecami. Dodam jeszcze, że już 2 razy zdażyło mi się podczas jego nieobecności sprawdzić na fb jego konwersację z nią, ponieważ strasznie mnie to męczyło i chciałam wiedzieć, czy utrzymują nadal jakiś kontakt. Nie chcę być w związku bez zaufania bo uważam, że jest to fundamentem, bez którego nie da się nic zbudować. Jednocześnie nie chcę wariować i notorycznie sprawdzać jego konwersacje, ponieważ sama przed sobą się tego wstydzę i uważam za nienormalne, jednak to było silniejsze od mnie. Ze swojej strony, ja nigdy nie flirtowałam z innymi facetami będąc z nim w związku, w ogóle on jest moim pierwszym facetem, z którym weszłam w bliższą relację (oficjalnie ja również jestem jego pierwszą dziewczyną i właśnie tym on mi tłumaczy, że czasami nie wie co wypada w związku a co nie...chociaż on miał już intymne relacje z kilkoma kobietami, jednak nie byli w związku), może to się wydać dziwne ale z nikim wcześniej nawet się nie całowałam, dopiero z nim, to samo jeśli chodzi o bardziej intymne relacje. Obiektywnie patrząc jestem dość sympatyczną osobą, tak samo jak on, mam pewne powodzenie wśród płci przeciwnej, tyle że nie lubie flirtować jeśli ktoś mnie nie interesuje a już nie wspomnę o robieniu tego będąc w związku. Wychodzę z założenia, że będzie to nie na miejscu w stosunku do mojego partnera i sama też nie chciałabym takiego zachowania z jego strony, więc tego nie robię i jest to dla mnie oczywiste. Jego stosunek do tych 2 dziewczyn pokazuje mi, że to jest jego sposób bycia i zapewne jeśli znajdzie się kolejna osoba, której się spodoba to sytuacja będzie się powtarzać, bo dla niego to będzie jedynie koleżanka, ale z jego zachowania owa koleżanka wywnioskuje, że ma szansę....Uważam, że nie mogę mieć pretensji do tych kobiet, bo one mi niczego nie obiecywały, to nie z nimi jestem w związku. To mój partner powinien umieć zachować się na tyle odpowiednio, żeby te kobiety rozumiały, że on nimi nie jest zainteresowany i żeby nie miały co do tego wątpliwości. To wg mnie jest lojalność w związku. Moi znajomi płci męskiej, których nie mam wielu, w większości wiedzą, że jestem w związku, ponieważ sama wspominałam, że np. jadę do chłopaka, zwłaszcza jeśli wiedziałam, że komuś się podobałam i ten ktoś czasami do mnie pisał, żeby nie było nieporozumień i żeby nie miał żadnej nadziei, ponadto rozmowy są zawsze neutralne i spokojne, bez jakichs uniesień że nie mogę się doczekać, jak się zobaczymy, tęsknię itp...nic z tych rzeczy, zwykła koleżeńska konwersacja. Jak raz zdarzyło mi się wyjść z dawno niewidzianym kolegą na ok. godzinę na kawę, to sama wspomniałam o tym za wczasu mojemu chłopakowi, żeby zwyczajnie o tym wiedział i nawet rozmawialiśmy przez telefon jak szłam na spotkanie i bezpośrednio po nim (przy czym to kolega, którego znałam sporo przed moim chłopakiem i nie widzieliśmy się ani nie pisaliśmy przez pół roku zanim się spotkaliśmy na chwilę, żeby pogadać).
W tym momencie, w sumie to już od dłuższego czasu zastanawiam się nad zakończeniem tego związku (zazdrość, a raczej sotsunek mojego partnera do mnie i coniektórych kobiet jest tylko jednym z problemów, generalnie nie widzę tego, żebym była naprawdę priorytetem dla niego, prędzej jest to jego rodzina...(ma pieniądze na to, żeby pożyczać je swojej siostrze która ma już swoją rodzinę, a na to, żeby przyjechać do mnie i się ze mną zobaczyć nie ma) i kariera...to ja zwykle staram się wykombinować czas i środki na to, żeby do niego jechać, żebyśmy się zobaczyli, chociaz on codziennie zapewnia mnie o tym, że kocha itp....jednak słowa to słowa a najbardziej liczą się czyny).
Wybaczcie za to, że jest to napisane dość chaotycznie...zdaję sobie z tego sprawę Jeśli komuś udało się dotrwać do końca, to bardzo dziękuję i chętnie dowiem się, jakie wnioski nasuwają Wam się po przeczytaniu mojej historii i czy jest sens to kontynuować i naprawiać, a jeśli tak to w jaki sposób
Genevieve_884 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując