Przyczajenie
Zarejestrowany: 2020-12
Wiadomości: 4
|
Dramatyczna sytuacja rodzinna.
Mam 28lat. Do 21 roku życia wszystko było super. Wymarzone studia dzienne- mogłam skupić się na nauce, nie musiałam martwić się o finanse, ponieważ rodzice mają dobrze rozwijającą się firmę i tak było ustalone, że ja mam się uczyć. Wtedy zmarła moja babcia, była ta osoba leżąca, jak dziecko, wymagająca opieki całą dobę. Zajmowała się nią moja mama. Kiedy zmarła, mojej mamie zszedł natłok obowiązków, emocje, wpadła w depresje. Jeździliśmy z nią do psychiatry, niestety leki nie pomagały za wiele, albo nie dopilnowaliśmy jej. Tata, reszta rodzeństwa a jest nas 4 uciekło w obowiązki. Mama kiedyś ogarniała firmę, dom, miała mnóstwo koleżanek, jeździła wszędzie, kiedy tylko się jej coś umyślało, dusza towarzystwa. W domu, ogrodzie lśniło. Dzisiaj ludzie już zapomnieli o niej, ponieważ od lat nigdzie nie wychodzi. Dosłownie siedzi, bądź leży przed telewizorem, jedynie co robi to ugotuje obiad, jeśli ja zrobię zakupy wcześniej. Jest jak jakiś dzik. Z nami rozmawia normalnie, ale obcych się boi. Uważa ze jest brzydka itd- no jest to osoba chora. W moim domu panuje model, że wszystkim zajmuje się kobieta. Ja musiałam przerwać studia, zaczęłam pracować u taty na chorych warunkach, które dzisiaj widze. W domu zajmuje się wszystkim. Siostra wyszła za mąż już dawno, mieszka daleko. Brat młodszy coś tam pomaga ale bardziej skupia się na pracy. Najstarszy brat ma wszystko w dupie, mamę ma za nic, liczy się tylko kasa. Ja sprzatam sama dom który ma 300m, robie zakupy codziennie, pilnuje rachunków. Mieszkam z narzeczonym 15km od domu, kiedy mam
Wolne specjalnie jade zrobić zakupy i im zawieźć, czy posprzątać. Wszystko pod nich. Jeżdżę mamie myć głowę i ją modelować. Ona jest chora- ja z tym nie dyskutuje. Tylko już mnie to wszystko przerasta. Pracuje bez pensji bo mi zapewnili samochód, jedzenie, mam sporo dzięki im ale gowno z tego jak nie mam odłożone nic. Jestem przemęczona. Ja mam samochód i jedzenie sobie mogę kupić robiąc im zakupy, jak na szmatę potrzebuje to mogę przecież sobie przyjść. Dla mnie to jest poniżające. Jeżdżę na 6 rano do pracy, za to moj starszy brat przyjeżdża kiedy chce. On operuje kontem i dość pieniędzy wyprowadził na swoje widzimisie, o czym ojciec wie ale nic mu nie powie bo się go boi. Tak ojciec się boi syna. Ja jak się odezwę, to jest ze mam za dużo w dupie. Nie mam nic, uzależniłam się od nich. Nie rozmieniają ile energii kosztuje ogarnięcie domu plus praca. Jak chce 300zl na jakieś rzeczy swoje to moj brat da mi ale pyta na co. Za to on ma dom, zabawki, drogie hobby, nawet nie chce mi się tego wypisywać. Ja mieszkam w mieszkaniu narzeczonego. Po prostu tak się lituje bo wiem, ze matka nie ogarnie nic, chodziłaby brudna, w domu zrobiłby się gnój, w lodowce by nic nie było. Nie rozumiałam tego jak miałam 21lat, bo gowno o życiu wiedziałam. Teraz jak chce stabilizacji to jest jakiś dramat.
Mam jakiś pomysł na siebie, bardzo od lat interesuje się makijazem permanentnym i wiem ile to kosztuje pieniędzy, zaangażowania i wszystkiego. Nie wiem czy zostawić to cholerę, isc do pracy gdzie mi zapłacą i odciąć się, zarabiać i spełniać marzenia- czy wyjdę wtedy na wyrodna córkę.
|