Napisane przez Teczowapanii
Cześć, jest to mój pierwszy post napisany na jakimkolwiek forum z góry przepraszam za formę. Potrzebuje obiektywnej opinii oraz porady. Na początku grudnia poznałam, można już chyba powiedzieć mojego nowego partnera, choć jeszcze nie oficjalnie. Poznaliśmy się na siłowni, tak naprawdę kojarzyliśmy się z widzenia tzn. od kilku miesięcy co jakiś czas widziałam go na terenie obiektu, chodziliśmy często w tych samych godzinach przez co, co jakiś czas go spotykałam. Regularnie go obserwowałam ponieważ jest atrakcyjny oraz podpatrywałam jego technikę wykonywania ćwiczeń, on to zauważał uśmiechał się, ale nigdy nie zagadał. Pierwszy raz mieliśmy okazję by ze sobą porozmawiać przez całkowity przypadek, poczułam skurcz mięśnia w udzie przy przysiadzie ze sztangą, w tamtym momencie ćwiczył też przed lustrem kilka metrów dalej, musiał mnie w tamtym momencie obserwować i gdy zaczęłam się przechylać i mieć problemy z równowagą podbiegł i mnie można powiedzieć, że uratował przed jakimś upadkiem lub kontuzją. Historia dziwna, ale w sumie śmieszna, bo gdyby się do wszystko potoczyło bez nuty przypadku do dziś bylibyśmy dla siebie dwójką anonimowych podpatrywaczy. Pogadaliśmy chwilę, wytłumaczył mi co zrobiłam źle, pomógł mi rozluźnić napięty mięsień i skończyło się na tym, że cały trening spędziliśmy ze sobą. Bardzo przyjemnie się rozmawiało, głównie na temat ćwiczeń i jakieś tam banały podstawowe informacje o sobie. Kusiło mnie by go zapytać, dlaczego przez ten cały czas nie podszedł do mnie, ale odpuściłam. Jednak zachęcałam go jak tylko trafiłam, uśmiechając się, komplementując czy lekko dotykając oraz prowokując by mnie dotykał (ćwicząc razem, jest to bardzo proste, szczególnie jak widziałam jaką przyjemność mu sprawia pokazywanie techniki) aby zrobił coś więcej, bo już po tych kilkudziesięciu minutach zdecydowanie chciałam go bliżej poznać. Udało się, zaproponował kawę w pobliskiej kawiarni. Wspólna rozmowa była super, zauważyłam, że się szybko otworzył chętnie mówił o sobie, o swoich zainteresowaniach i był zainteresowany moją osobą. Przez cały czas miałam, wrażenie, że lekko go onieśmielam, tzn. gdy coś mówił często się rozglądał, patrzył może max 30% wypowiedzi na mnie (do dziś tak często robi). Gdy ja coś mówiłam, już było dużo lepiej i miałam wrażenie, że się skupia na mnie. Co zauważyłam, jest naprawdę bardzo inteligentny, wiem każdy z nas ma własny punkt odniesienie, jednak porównując go do znanych mi osób dość znacznie rzuciło mi się to w oczy. Sama, też jestem dość młoda 20 lat i ludzie w moim wieku są zupełnie inni niż on, a on jest starszy tylko 2 lata, choć różnica wydawała mi się tylko na podstawie rozmowy min. 5 lat. Tematy dobierane przez niego, sposób w jaki mówił, jak nietypowo dobierał słowa i ilości jakie wplątywał do rozmowy swoich własnych analiz, spostrzeżeń, wątków, żartów sytuacyjnych powodowała, że miałam momentami problem ze zrozumieniem wszystkiego :P Żebyśmy się zrozumiały, styl wypowiadania się nie robił z niego takiego jakiegoś mądrali, bo bardzo był otwarty na to co sama dokładałam do wypowiedzi i mnie nie przekonywał, tylko wnosił rozmowę na zupełnie inny znany mi poziom przez to była ona bardzo ciekawa i nie było tej martwej ciszy, która często się zdarzała na spotkaniach z facetami. Wypiliśmy podczas spotkania kawę, zjedliśmy po dwa kawałki ciasta i herbatę. Ciężko było nam wyjść z tej kawiarni. Uprzedzając pytania o obostrzenia związane z wirusem, kawiarnia/cukiernia działała w jakiś dziwny sposób, niby na wynos ale można było przebywać w środku. Zapłacił za wszystko i poszliśmy jeszcze na mały spacer, który skończył się tym, że defakto odprowadził mnie do klatki mojego mieszkania. Wymieniliśmy się numerami, kontami społecznościowymi i pożegnaliśmy nieśmiałym przytulasem. Umówiliśmy się na spacer w najbliższy weekend, przebieg spotkania był podobny jak rozmowa w kawiarni jednak, już zdecydowanie zredukowaliśmy przestrzeń fizyczną między sobą i cały czas był jakiś kontakt fizyczny, który inicjowaliśmy wspólnie z tym, że ja przesuwałam granice. Mimo, iż mieszkamy w dużym mieście to jednak dość blisko siebie, zaproponował czy nie chciałabym wpaść do niego i mi coś ugotuje (ciężko mi powiedzieć czy ze względu na zamknięte restauracje, czy chciał mnie do siebie zaciągnąć na co się też przygotowałam, bo już miałam nieprzyjemną sytuacje w życiu). Mieszka na luksusowym osiedlu, więc od razu myśl ciekawe czym się dokładnie zajmuję bo mówił tylko pobieżnie, że prowadzi firmę i w jej zakresie realizuje swoje pasje do architektury. Wchodzimy na jego mieszkanie i lekki szok dla mnie, przed wejściem powiedział, że w całości to mieszkanie projektował sam i jest to jedna z rzeczy, których jest bardzo dumny. Wnętrze jak z programów telewizyjnych gdzie pokazują najpiękniejsze wnętrza, całość bardzo nowoczesna i byłam pod bardzo dużym wrażeniem skoro sam to zaprojektował. Zaczęłam się bardzo zastanawiać czym on się faktycznie zajmuje i czy coś gdzieś nie kręci a mieszkanie jest wynajęte. Nie wiem dlaczego, ale chciałam zrobić mały test i zaczęłam mu zadawać bardzo konkretne pytania o aranżacje, aby mi poopowiadał co go skłoniło by całość tak zaprojektować, pomijając fakt, że 22 latek z ponad 100 metrowym tego typu mieszkaniem było maksymalnie podejrzane dla mnie. Jednak w całości się wybronił, a jak zaczął mówić to nie mógł skończyć sam też zaczął mówić czym się zajmuje choć nie chciał dokładnie powiedzieć. Byłam jeszcze czujna, ale widziałam, że to musi być jego mieszkanie czuł się swobodnie, wiedział gdzie co jest. Zaczęliśmy gotować, używał termomixa, ogarniał cały sprzęt w kuchni, moje jakieś podejrzenia odchodziły coraz bardziej od głowy. Jednak cały czas miałam z tyłu głowy, że nie zamierzałam tutaj przyjść na jedną noc. Zrobił super lasagne z łososiem, zaważyłam że potrafi dobrze gotować i zna się na ogólnie na jedzeniu. Wszystko sam przyprawiał a jednak facet robiący sos beszamelowy z głowy to rzadkość. Termomixu używał tylko jako mixsera. Reszta wieczoru była super, pogadaliśmy poleżeliśmy pod kocem oglądając filmy i przytulając się. Wszystko było w porządku, z każdą chwilą coraz bardziej mi imponował i faktycznie czułam, że mu zależy nie traktuje mnie w żaden sposób jako dziewczyny na jedną noc albo tylko na seks, czego się bałam nie wiem czy słusznie, jednak na podstawie przykrych doświadczeń. Zasnęliśmy wspólnie pod kocem, nie wydarzyło się nic tak jak chciałam, nie czułam żadnej presji. Jak obudziłam się rano, pierwszy raz od dawna czułam, się bezpiecznie i wyjątkowo. Co ciekawe była godzinna 8, jego nie było zostawił mi karteczkę: Nie chciałem Cię budzić, sprawy służbowe wzywają masz śniadanie pudełkowe w lodówce poczęstuj się, klucz oddasz mi wieczorem bo liczę, że się spotkamy i uśmieszek. Klucz leżał na czerwonej karteczce. Wiem, że to brzmi jak z jakiejś komedii romantycznej, ale to się wydarzyło a przy tym poczułam jak bardzo po tych 2 dniach już musiał mi ufać. Związek kwitnął, spędzaliśmy ze sobą czas, zwoziłam do niego coraz więcej swoich rzeczy, aż po całych dwóch tygodniach 2 dni przed świętami powiedział, mi że nudzi go jak codziennie znikam i się teoretycznie wprowadziłem. Oto cała historia, ale ona przedstawia wszystko to co jest super. Nasza relacja jest dla mnie trochę cukierkowa, jestem z tego powodu szczęśliwa bo naprawdę układa nam się na wielu sferach jednak jest kilka problemów, których się obawiam i potrzebuje pomocy. Nie są to tematy o których chciała bym rozmawiać z koleżanką, bo są zbyt osobiste, intymne i na pewno otrzymałabym mało obiektywną opinie. Historia przedstawia jak mówiłem same pozytywy teraz problemy, rzeczy które nie rozumiem obawiam się.
Pierwsza sprawa to tempo rozwoju znajomości, nie wprowadziłam się do byłego chłopaka, przez dwa lata związku kilka razy zostałam u niego na noc, nigdy nie uprawialiśmy sexu tutaj po 2 tygodniach mieszkamy ze sobą, czy jest to dobre?
Druga sprawa to właśnie ten sex, nigdy tego sama nie robiłam. Miałam sytuacje jak facet chciał mnie wykorzystać, często słyszałam różne żarty na mój temat ponieważ, mówiąc wprost jestem bardzo atrakcyjna obiektywnie. Wiem o tym, że podobam się większości facetów, ale mało który mnie interesuje. Boje się, aby nie wydarzyło się to między nami za szybko, on kompletnie mnie nie naciska, nie mówi o tym, widzę że to nie jest między nami dla niego najważniejsze. Ale są jakieś ale, może sama sobie coś podświadomie wymyślam.
Kolejna sprawa mamy kompletnie innych znajomych, tzn. on ma dosłownie dwóch kolegów identycznie jak on mózgów, z tym, że są to typowi tak zwani informatycy mam wrażenie, że mnie się boją nie mają dziewczyn i gadają o samych ciężkich tematach. Ma też jeszcze jedno kolegę, sportowiec jak on jeżdżą na wspólne wypady na narty i rower (jego pasja). Bardzo chce mnie ze sobą zabierać czasem na wyjazdy. Jeden problem ich wyjazdy z tego co zaważyłam to jakiś maraton dożynania się i traktują to bardzo profesjonalnie nie chce być ich kulą u nogi, bo nie wierze, że zrezygnuje dla mojego komfortu ze swojej zabawy. Moi znajomi z kolei to typowi studenci (on też studiuje ale zaocznie, ale to inna bajka z tego co mówi), imprezy alkohol, raczej głównie zabawa, sama lubiłam taki styl życia, ale zdecydowanie coraz bardziej czuje, że będąc z nim w związku żyje bardziej jego życiem. Wczoraj byliśmy na sylwestrze domówkowym, bawił się fatalnie z tego co widziałam, ale nie powiedział mi o tym. To nie jego klimaty, nie pije alkoholu w dużych ilościach głównie pije wino, więc chłopaki za bardzo nie nawiązały z nim kontaktu. Mój kolega będąc już totalnie pijanym powiedział mi: że mój facet to bogaty sztywniak i jak mogę z nim być, oczywiście mój partner to słyszał. Przez resztę wieczoru był smutny, nie chciał ze mną rozmawiać mówił, że się cieszy z tego, że się fajnie bawię. W pewnym momencie poszedł się przewietrzyć i nie było godzinę. Masakra, nie wiem co o tym myśleć, sama lubię zabawę imprezy on zdecydowanie woli spędzać czas we dwoje czy w małym gronie, a impreza dla niego to planszówki z kolegami przy whiskey lub wyjście potańczyć do klubu przy lampce wina.
Następny problem, to problem, ponieważ czuje, że nie zawsze potrafię go zrozumieć. Mam cały czas wrażenie, że on o czymś myśli o czym mi nie mówi bo bym niezrozumiała. Generalnie, bardzo dużo analizuje myśli, nauczył mnie jak podejmować decyzje, zawsze jest bardzo spokojny, ma czas, nie podejmuje pochopnie decyzji. Kiedy ja robię coś szybko ekspresyjnie, często wytyka mi błędy w taki subtelny sposób, czy poprawia po kryjomu. Z jednej strony jest to cudowne, ale czuje się, że różnice intelektualne oraz to ogarnięcie życiowe jest spore między nami, ja się staram on się stara i jest coraz lepiej, ale mam momenty gdy czuje się gorsza, często podświadomie.
Kwestie zawodowe i finansowe, on bardzo dużo pracuje. Zdarza mu się z tego co zaważyłam pracować nawet w niedzielę. Świetnie mu to idzie, jest bardzo niezależny, ale ja się czuje od niego coraz bardziej zależna. Nie na zasadzie, że on jest jakimś moim sponsorem, ale komfort mojego życia znacząco się podniósł. Sama pochodzę z dobrego domu, na studia rodzice kupili mi mieszkanie, ale jednak to już jest zupełnie inny poziom życia. On płaci za wszystko, nie jest to dla niego problem. Nawet chciał zapłacić za prezenty świąteczne dla mojej rodziny, to powiedziałam mu aby się nie wygłupiał. Jestem jego pierwszą dziewczyną w życiu, on uwielbia swoją mamę oraz siostrę, mówił, że od dziecka zawsze się obdarowywali prezentami, a jego tata to dla niego wzór. Fantastyczne jest to, że kupuje mi często kwiaty, zawsze o mnie pamięta, jak nie wychodzi o 6 do pracy to robi śniadania, mam wrażenie, że zachowuje się jak filmie romantycznym. Czuje się wyjątkowo, ale sama była bym tym już zmęczona, daje od siebie dużo, ale jest mi mega głupio, że traktuje go może w 30% tak jak on traktuje mnie w znaczeniu poświęcania się na co dzień.
Kolejna sprawa to kwestie zazdrości, nie zaważyłam aby był o mnie zazdrosny kompletnie. Bardzo mi ufa, ale to ja jestem tutaj trochę zazdrosna. Na nieszczęsnym sylwestrze, jedna z dziewczyn w dość zauważalny sposób go podrywała. Ja nie wiem on jest zawsze w stosunku do każdego miły i grzeczny, też jest introwertykiem. Sama wiem, że na niego nie działały wysyłane sygnały zainteresowania a bynajmniej miał problem z ich rozszyfrowaniem. Laska się do niego kleiła, a on nie chciał być zapewne nie miły i sobie na to pozwalał. Nie widziałam by to on jakkolwiek ją podrywał, ale można powiedzieć nie miał nic przeciwko byciu podrywanym i był właśnie miły. Odmawiał wprost i grzecznie, natarczywą Panią, ale ją to pobudzało. Na tyle co go znam, to wiem, że faktycznie nie miał żadnych złych zamiarów. Lubi ludzi i zawsze lubi pomagać rozmawiać w mniejszym gronie, nawet z Grażyną ze spożywczego. Ale mnie to przeszkadza i nie wiem jak o tym z nim porozmawiać.
Finalnie moje ostateczna prośba byście się wypowiedziały, czy to dobry materiał na partnera w takim obiektywnym ujęciu, nawet do końca życia. Zawsze marzyłam by poznać księcia z bajki, spotkałam bynajmniej tak mi się wydaję. Naprawdę po wspólnym miesiącu mogę powiedzieć sobie, że go kocham i nie chce stracić. Widzę, że są jakieś problemy które muszę w jakiś sposób rozwiązać lub zaakceptować. Nie jest mi łatwo się w kimś zakochać, jemu się to udało po miesiącu. Ja się wszystkim przejmuje, czuje się jakby to był sen bo stanowczo za szybko zmieniło się za dużo w moim życiu, a co najgorsze dla mnie jest to, że jestem szczęśliwa jak nigdy.
Dziękuje jeśli ktoś przeczytał w całości moją historie i chce mi pomóc, wiem że sporo rzeczy wciąż jest w mojej głowie i musiała bym napisać książkę, by to wszystko opowiedzieć jak również w głowie mam wrażenie rzeczy które sobie ubzdurałam widząc w nich jakieś problemy.
|