Dot.: Koronawirus z Chin i inne epidemie + ot, część 10.
Ja już jestem w pełni na tak ze szczepionką. Na początku, jak wiele osób, byłam na nie - bo rozważałam to szczepienie w kontekście grypy - na grypę się nigdy nie szczepiłam, żyję i mam się dobrze. Tylko, ze grypa nie paraliżuje całego świata - a korona tak i chcę przyczynić się do zakończenia tej sytuacji. Druga sprawa- pisałam tutaj, że podczas wizyty u szanowanego kardiologa zadałam mu pytanie o szczepionkę, a on wyraził się o niej bardzo entuzjastycznie. Druga osoba jaka spytaliśmy o zdanie to przyjaciel mojego męża, który jest farmaceuta i jego żona również - oboje bardzo entuzjastyczni. Brat tej żony jest jakimś niesamowicie zdolnym człowiekiem- naukowcem, po nie wiem ilu kierunkach, który pracuje w laboratorium przy tworzeniu nowych leków - i on również jest wielkim zwolennikiem tego szczepienia, który się szczepi lub nawet już jest zaszczepiony w tej chwili (są to Francuzi). I tak wiecie co, śmiać mi się zachciało z siebie i z tych wszystkich kontestatorów tak naprawdę - skoro ludzie, którzy maja nieporównywalnie większa wiedzę niż ja, są zwolennikami i mówią wprost o konieczności szczepień, to kimże ja jestem i jakie narzędzia posiadam aby moc to negować w jakiś sensowny sposób? ŻADNE. To są jakieś osobiste przekonania bazujące na irracjonalnym lęku i braku merytorycznej wiedzy w tym zakresie. Dlatego odpuszczam wszelkie dyskusje o szczepieniu, zaufam mądrzejszym od siebie [emoji6] a ostatecznie co ma być to będzie, nie da się uchronić przed wszystkim, a skutek uboczny może wystąpić w przypadku każdego leku.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
|