Przed pandemią lubiłam co najmniej że trzy razy w tygodniu odwiedzać ulubione lokale gastronomiczne w moim mieście. I tak się do tego przyzwyczaiłam, że teraz czuję jakby to już z 5 miesięcy było zamknięte.

Na wiosnę czułam to tak samo.

To jednak nie ta sama frajda i nie ma co porównywać: zamówić, przywiozą i zje się w domu, a przejść się spacerkiem, zjeść na miejscu, pogadać z ludźmi których się zna - nawet kawał czasu.

Dla mnie druga opcja lepsza.

A tu nowy rok się zaczął i co? Jeszcze ponad połowa miesiąca siedzenia w domach.

Wszystkim się już ta pandemia naprzykrza

Za naszymi turniejami w czwartki też tęsknię. 😢😢😢
Proszę niech sytuacja wreszcie będzie bardziej normalna, niech wrócą te możliwości, które ludziom sprawiają radość, żebyśmy mogli bezpiecznie spotykać się w większym gronie bez tego balastu w postaci maseczek.

Żeby już ten stres minął i żebyśmy pozbierali się po tym dyskomforcie psychicznym i wszystkich innych negawnych emocji, które spowodowała pandemia. Tak te myśli we mnie dzisiaj siedzą i czuję się tym przybita więc postanowiłam, że to napiszę. Wróćmy do normy i spokoju - to jedno z moich życzeń na ten nowy rok (choć domyślam się, że nie tylko moje

) - i niech spełni się możliwie szybko.
