2021-02-11, 21:31
|
#4306
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 8 680
|
Dot.: Mamy Luty 2021 cz.IV
Cytat:
Napisane przez lausanne
Hej dziewczyny. Gabryś urodził się o 13:05. 4240g,60cm. Niestety już chyba wiem czemu nie wychodził wcześniej i wszystko się pieprzyło na koniec. Dostałam oksytocynę o godzinie 7, jakoś tak. Około 11 było już 9-9,5cm rozwarcia. I zaczęły się schody. Okazało się że rozwarcie jest a szyjka nie do końca się skróciła. Został taki jakby "lejek". Były parte mega bolesne co mnie zaskoczyło bo parte zwykle już aż tak nie bolą. Co szedł trochę to nie mógł przejść przez ten lejek. W końcu zszedł, ale to była masakra. Jedno parcie i poczułam między nogami główkę, ale zamiast mega ulgi którą pamiętam z poprzednich porodów nagle był mega ból. Zaczęłam krzyczeć że chyba mi rozrywa odbyt. A położna na to krzyczy że mam przeć dalej jak najszybciej. Mimo braku skurczu. Potem się okazało że mały wyszedł z ręką (a w zasadzie z łokciem) koło twarzy i ten łokieć szedł mi tam gdzie nie trzeba  Jak się urodził to dostał tylko 7pkt i miał bardzo niskie napięcie mięśniowe bo za długo były te parte. Nie było mowy o kangurowaniu, od razu go zabrali na terapię tlenową. Zobaczę go jutro. A żeby było zabawniej to łożysko się za cholerę nie chciało odkleić i urodzić. Więc nagle znalazł się anestezjolog (którego nie było do znieczulenia) i mnie usypiali, wydobywali łożysko ręcznie, wyłyżeczkowali mnie i pozszywali. No i zawiezli na salę na łóżku bo jak się podnoszę to zaraz mdleję przez utratę krwi. Jutro będą chyba przetaczać jak nic się nie poprawi.
|
O matko. Bardzo Ci współczuję. Mam nadzieję, że z godziny na godzinę będzie lepiej. Trzymaj się! [emoji3531] Ważne, że już po, gratuluję!
Wysłane z mojego VOG-L29 przy użyciu Tapatalka
__________________
Szczęście to sposób patrzenia na świat..
|
|
|