[Pani_Mada]

Napisane przez kasztanka3

W Polsce od zawsze jest tak, ze w szkolach i na uniwersytetach niejako gloryfikuje sie nicnierobienie. Ulubione lekcje to te, na ktorych za duzo sie nie robi, a ulubieni nauczyciele to ci, ktorzy za duzo nie wymagaja.
Do tego nagminne uciekanie z lekcji i sciaganie na testach jest widziane jako bycie cool.
Oczywiscie nie jest tak u wszystkich, ale za moich czasow szkolnych i studenckich bylo tak u wiekszosci.

a ja wcale nie uważam, że to jest domena Polski, żeby tak podkreślać że w Polsce tak jest. tak jest wszędzie. raczej dla mniejszości nastolatków nauka jest absolutnym priorytetem i większość cieszy się z luźnych lekcji i niskich wymagań. no karygodne, żeby nastolatkowie w szkole średniej lubili się obijać gdy jest okazja. no szaleństwo

co do studiów... darmowy dostęp do studiów na pewno sprzyja olewczemu podejściu wielu studentów. niemniej jednak wg mnie jest to mała cena za darmowy dostęp do studiów dla zainteresowanych. to wyrównuje szanse między bogatymi a biednymi absolwentami szkół średnich. należy doceniać, że nie musimy zaciągać kredytów na wiele lat, żeby się wykształcić, bo rodziców nie stać na wysokie czesne.


w australii jest inaczej? dzieci w szkołach nie cieszą się gdy jakiś nauczyciel mało wymaga? nie ma studentów, którzy studiują żeby przedłużyć dzieciństwo (tych bogatych, wiadomo. biedni nie mogą sobie pozwolić na luksus studiowania dla studiowania)?