|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2021-03
Wiadomości: 42
|
Proszę o pomoc - zniewolenie na umowie zlecenie.
Na początku bardzo proszę moderatora, o nieprzenoszenie tego wątku na podforum praca, sprawa jest bardzo pilna i stresująca, a martwię się, że nikt go tam nie przeczyta.
5 miesięcy temu zostałam zwolniona z pracy, później zachorowałam na Covid. Cięzko go przeszłam, długo dochodziłam do siebie. Jak już było lepiej ze zdrowiem, postanowiłam znowu zacząć wysyłać CV, odezwało się do mnie call center. Raczej nie brałam nigdy pod uwagę takiej pracy, ale nie chciałam nadal siedzieć na bezrobociu. Po krótkiej rozmowie rekrutacyjnej zostałam zaproszona na szkolenie.
Szkolenie zaczęło się we wtorek, w czwartek zaczęłam pracować. O ile na szkoleniu szło mi w miarę ok, to w momencie gdy usiadłam w boxie, to się zaczęło... Nie nadaję się do tej pracy, ogromnie mnie stresuje, nie wyrabiam norm, nie wyrabiam się ze statusowaniem rozmów. Ogromnie się boję i stresuję, gdy dzwonię z zaproszeniem na jakieś wydarzenie, a ludzie po drugiej stronie słuchawki krzyczą na mnie, obrażają, straszą. Ciągle dostaję reprymendy, później ćwiczę różne scenki, wracam do boxu i znowu jest problem. Nie chcę tam pracować, nie chcę wracać codziennie z pracy z płaczem i migreną, nie chcę siedzieć w boxie z bólem brzucha i mdłościami i słuchac tych krzyków, wyzwisk. Tutaj zaczynają się schody.
Wczoraj (tj. w piątek) poszłam porozmawiać z Panią, która prowadziła szkolenie, chciałam zrezygnować. Nie chciała mnie słuchać, powtarzała, że tak świetnie sobie radziłam na spotkaniu, żebym dała sobie czas, bo dobrze mi szło i inne takie pseudo motywacyjne teksty. Nie słuchała moich odmów, protestów. Poszłam więc do Pani, która zajmowała się rekrutacją, grafikiem, papierami. Powiedziałam jej, że nie chcę pracować, to nie dla mnie, nie daję rady. Usłyszałam, ze nie mogę ot tak sobie rzucić pracy, skoro jestem zagrafikowana, że nie ma kto za mnie przyjść i dzwonić, że obowiązuje tygodniowy okres wypowiedzenia. Z tym, że ja oprócz umowy szkoleniowej nie podpisywałam żadnej umowy, miała to być umowa zlecenie. Miałam dostać ją w piątek, okazało się, że nie, że podobno będzie w poniedziałek, z tym, że ja nie chcę niczego podpisywać, chcę stamtąd odejść.
Kolejny kłopot jest taki, że wczoraj miałam wizytę w Urzędzie Pracy. Powiedziałam Panu, który do mnie dzwonił, że podjęłam pracę na umowę zlecenie i jak tylko ją dostanę, to wyrejestruję się z Urzędu. Pan powiedział, że nawet jak jeszcze nie mam umowy, a zostałam zgłoszona do ZUSu, to muszę się wyrejestrować. Co mam robić? Nie chcę tam pracować, to nie na moje nerwy, no i przede wszystkim nie mam sumienia tak dzwonić do ludzi.
Jak to wszystko rozwiązać? Podpisać umowę, wyrejestrować się z Urzędu Pracy, przemęczyć ten tydzień i nie grafikować się na nowy? Tak, żeby wszystko było w porządku z Urzędem? Niby wczoraj powiedziałam, że już podpiszę te umowę, czułam się nieco zastraszona tym grafikiem. Sprawdzić online w ZUSie czy firma już mnie zgłosiła (chociaż jak pytałam, to zgłoszenie miało być w poniedziałek, tak jak umowa)? Już nawet nie zależy mi na tych pieniądzach za przepracowane 3 dni, chcę mieć tylko spokój. Proszę pomóżcie, czuję się jak niewolnik. Po dzisiejszym dniu mam już totalnie dość...
|