|
To tylko koleżanka
No cóż, temat przerabiany niejednokrotnie, padło i na mnie. Potrzebuję świeżego spojrzenia kogoś z boku.
Jesteśmy razem od 11 lat, on lekko po 30-tce, ja trochę przed. Nigdy nie należałam do typu zazdrośnicy, zresztą wychodzę z założenia, że jeżeli druga osoba będzie chciała odejść czy zdradzić, to zrobi to tak czy inaczej. Zdaję sobie również doskonale sprawę, że każdy ma jakieś kontakty z płcią przeciwną, rozmawia się o głupotach czy pożartuje (tym bardziej, że sama pracuję w męskim gronie).
Ostatnio jednak zauważyłam w jego zachowaniu pewne zmiany. Stał się bardziej zamyślony, mniej zainteresowany tym, co dzieje się u mnie. Zrzucałam to na stres, bo ma lekkie zamieszanie w pracy związane ze zmianą stanowiska, jednak intuicja ciągle mi mówi, że to nie to. Oboje jesteśmy zalogowani na jednym urządzeniu na FB i wiem, że nie powinnam tego robić, ale zajrzałam.
Nowa koleżanka z pracy. Pracują wspólnie nad projektem, pisze z nią co jakieś dwa dni, ale nie są to rozmowy o pracy. Przeważnie to on wychodzi z inicjatywą, wysyła jakiegoś mema, by zacząć rozmowę. Rozmowy o wszystkim i o niczym, również w weekendy, wieczorami. Wyszło też jego kłamstwo, bo mimochodem wspomniał mi, że ona ma narzeczonego. Cóż, nie ma. Pisała mu nawet, że jeden kolega (również z pracy) ją gdzieś zapraszał, a mój w odpowiedzi stwierdził, żeby dała sobie spokój, bo to nie jest facet dla niej, że pewnie napisał do niej po tym, jak widział, że ona często rozmawia z moim TŻ i że pewnie poczuł się zazdrosny. Zauważa też takie głupoty, jak to, że pomalowała paznokcie (wspomniał, że widzi że go słucha, bo pomalowała na neutralny kolor).
Czuję się z tym źle. Wiem, że nie zdradził mnie fizycznie, że nie piszą o niczym dwuznacznym, ale jednak nigdy nie miał takiej potrzeby, by utrzymywać z kimś tak częsty kontakt. Tym bardziej, że wychodzi on głównie z jego inicjatywy.
Pytanie - powiedzieć mu, że mnie to gryzie? Czy być może przesadzam?
|