Napisane przez karinatt
W skrócie: przyłapałam faceta na pisaniu z inną, robił to tylko kilka dni. Jesteśmy razem długo, młodzi z nas ludzie, tak naprawdę oboje jesteśmy swoimi pierwszymi partnerami. Ale od jakiegoś czasu nie było między nami do końca dobrze, ja nie miałam w ogóle ochoty na seks, moje libido spadło do zera (najprawdopodobniej przez tabletki + rutynę w związku, bo była u nas obecna), to samo z pocałunkami/przytulaniem… wiem, że jemu tego brakowało. Poza aspektem fizycznym, było między nami dobrze, trochę wkradła się rutyna, ale poza tym bylo dobrxe. Ale wracajac, poznali się w taki sposób, że zaczepiła go dziewczyna, że się jej spodobał. Podobni spodobało mu się, że komuś się spodobał, że ktoś się nim zainteresował, podbudowało to jego ego i tak pisali (w tym wysyłali jakieś zdjęcia, bo było to snapchat) niby o pierdołach n przez 4 dni, aż to odkryłam. Ona od początku wiedziała, że ma dziewczynę. Na początku się wypierał, próbował ze mnie zrobić wariatkę, później gadka z jego strony, że nic nie zrobił, przecież to tylko głupie rozmowy, a ja nie chciałam z nim rozmawiać. Dla mnie to był cios, nie spodziewałam się czegoś takiego… On po tej rozmowie od razu zerwał z nią kontakt, a po kilku dniach z płaczem do mnie przyszedł, przepraszał, obiecywał, że to pierwszy i ostatni raz (nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji i jestem tego pewna), że był głupi i że strasznie mnie kocha i teraz zrozumiał to jeszcze bardziej, ile dla niego znacze. Nie umiał ze mną porozmawiać o tym czego mu brakowało, generalnie nie potrafi rozmawiać o tym co go gryzie, ale chce nad tym pracować, dopiero teraz dużo rozmawialiśmy i wszystko sobie wyrzuciliśmy. Ja też bardzo go kocham i teraz zdałam sobie z tego sprawę jeszcze bardziej… Co uważacie? Wybaczyłybyście coś takiego, warto dać szanse? Czy to w ogóle jest zdrada, tak to traktować?
---------- Dopisano o 10:43 ---------- Poprzedni post napisano o 10:15 ----------
Up
|