Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 7 571
|
Dot.: Panny Młode 2008 cz.IV
Cytat:
Napisane przez kasienka1985
Oooooooooo a co to się dzieje??
Nikogo nie ma??
Mam smuta...
Źle się czuję w sukience i myślę, że źle w niej wyglądam! 
Moje przygnębienie sięga zenitu.
Wklejam fotki.
I nie ważcie się nawet pisać pocieszająco, że wyglądam pięknie, bo nie wyglądam! 
Macie być szczere na maksa, tak jak ja jestem szczera wobec Was i mówię kiedy coś mi się nie podoba.
Dziękuję za uwagę!
Proszę się nie przestraszyć!
|
Kasieńko bo zaraz będzie trzepanie futra
wyglądasz pięknie, tylko uśmiechu na twarzy brakuje
jedyne, co jest do poprawki to te fałdki pod paszkami, ale skoro sama pomyślałaś o szarfie to super , wtedy ich na pewno nie będzie widać
a bioderka są boskie, jesteś taka kobieca, że nie można wzroku od Ciebie oderwać...
Welon dobrze dobrany, a to bolerko cudacznie się prezentuje, kurcze sama bym takie chciała
Masz teraz taki okres zwątpienia w swój wybór, ale to większość panien młodych przechodzi, ale zobaczysz, że w dniu ślubu będziesz wyglądać i czuć się jak księżniczka
A teraz pora na moją relację 
W czwartek już nie mogłam spać, bo mi się różne rzeczy związane z weselem śniły, w piątek jak wstałam lało niemiłosiernie, ale musiałam pobiec na zrobienie pazurków, do tej pory jakoś się nie stresowałam, ale jak dziewczyny w salonie zaczęły gadać o sukniach, ślubie i weselu, to troszkę mnie stresik dopadł… Na szczęście zrobiły mi meliski i było troszkę lepiej, chociaż TŻ mówił, ze ciągle się na niego wydzieram za nic…
Po pazurkach poszłam na salę, która już była pięknie ustrojona, więc trochę mnie to uspokoiło 
Cały piątek aż do nocy padało, a gdy obudziłam się w sobotę rano zza okna powitało mnie piękne słoneczko 
Poszłam do fryzjerki, która zrobiła mi piękną fryzurkę W międzyczasie porozmawiałam jeszcze parę razy z TŻtem przez telefon 
Jak wróciłam od fryzjerki, to moja rodzinka wybierała się właśnie na fryzury, więc miałam spokój i mogłam się powoli szykować. Umalowałam się, coś zjadłam, wróciła mama i okazało się… że już jest dość późno, bo za pół godziny będzie TŻ z rodziną ….. Szybko wskoczyłam w kiecę, ale zanim mama zasznurowała mi ją, to akurat było na styk i mój Narzeczony zajechał
Dech mi zaparło na jego widok, jak podchodził do mnie z kwiatami… A w jego oczach widziałam iskierki, nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku……….
Później było błogosławieństwo, rodzice się wzruszyli, zwłaszcza TŻta ojciec 
Wyszliśmy przed dom, a tam podwórze pięknie udekorowane i sąsiedzi czekający z bramą 
Przecięliśmy wstęgę, wypiliśmy wodę (dobrze, że nie wlali wódki) i pojechaliśmy do kościoła.
Tam byliśmy pól godziny przed czasem, więc zrobiliśmy już z fotografem małą sesyjkę , później ze świadkami podpisaliśmy wszystkie dokumenty i zaczęło się….
Ksiądz wyszedł po nas i wytłumaczył wszystko, żebyśmy się nie denerwowali, ze on będzie podpowiadał co kiedy robić.
Msza była piękna, kazanie takie, ze rodzice prawie się popłakali, a przysięgi nie zapomnę do końca życia… Spojrzenie TŻta jak ślubował mi i zakładał obrączkę …
A później to już wszystko szybko się potoczyło… Życzenia pod kościołem, później powitanie na Sali, toasty i pierwszy taniec… Zaczęło się dobrze, ale w salonie trochę za długą suknię mi baby zostawiły i zaczęliśmy się deptać, ja sama stawałam sobie na suknię od spodu, więc szybko nasz piękny układ z walca angielskiego, nie wiem jakim cudem zmienił się w krok podstawowy z walca wiedeńskiego (jakoś tak naturalnie to nam wyszło) i wirowaliśmy tak w rytm muzyki, a goście stworzyli dwa kółka wokół nas… Wszystkim się nasz taniec bardzo podobał ….
Później wyszliśmy przed salę, która leży nad samym jeziorem i popstrykaliśmy kilka zdjęć, a reszta to już sama zabawa…
Było wspaniale, naśmiałam się co nie miara w czasie oczepin i wybawiłam za wszystkie czasy, a goście bawili się do piątej na weselu, a później w drodze powrotnej tańczyli jeszcze w autobusie 
Było cudownie……
|