Dotychczas tylko czytalam Wasze wypowiedzi na forum (te dotyczace zazdrosci rowniez), a teraz postanowilam napisac o swoim problemie. Mam nadzieje, ze cos mi doradzicie

Otoz jestem ze swoim TZ od 4 lat, ale dopiero od niedawna stalam sie o niego strasznie zazdrosna! Na poczatku zwiazku tak nie bylo. Wiedzialam, ze TZ jest we mnie bardzo zakochany, zapatrzony, ze bardzo mu sie podobam i ze jestem dla niego najpiekniejsza. Wprawdzie on nadal mnie zapewnia o swojej milosci i o tym, ze jestem dla niego piekna, ale cos we mnie wstapilo (nie wiem dlaczego) i ciagle czuje zazdrosc. Jest to zazdrosc o piekne dziewczyny na ulicy (nie oglada sie za nimi jak idzie ze mna, ale pewnie zerka-wiadomo, slepy nie jest...poza tym facet to wzrokowiec) - od razu sobie mysle, ze wolalby, zebym wygladala jak one... nie jestem brzydka, ale mam niestety sporo kompleksow, niskie poczucie wlasnej wartosci...i pomimo, ze tz zapewnia mnie, ze tylko ja go interesuje, to jakos trudno mi uwierzyc, ze nie jest zachwycony pieknymi dziewczynami... a teraz wiadomo - lato, skapo ubrane, kuszace piekne ciala... czasami nawet zarzucam mu, ze na jakas spojrzal, ale on twierdzi, ze normalnie patrzal i ze sie czepiam. Z jednej strony zdaje sobie z tego sprawe, ze sie czepiam, ze jestem okropna itd, ale czesto nie moge sie powstrzymac od jakichs docinkow itd. Po prostu jakos nie moge sobie z tym poradzic, ze jakas inna moze mu sie podobac bardziej niz ja. Nie wiem, dlaczego zrobilam sie taka okropna, moze to dlatego, ze z dnia na dzien kocham go coraz bardziej i boje sie, ze moge juz nie byc dla niego tak atrakcyjna jak na poczatku, ze mu sie znudze, ze pozna lepsza... wiem, ze to idiotyczne zadreczac sie takimi myslami, ale nie moge przestac i sama sie nakrecam! TZ pracuje z kilkoma kobietami, ostatnio jakas nowa, mloda sie u nich w pracy pojawila i juz sie obawiam, ze bedzie nia oczarowany. Juz sobie wyobrazam jaka ona jest super piekna, fajna itd... i oczywiscie nie moge sie powstrzymac, zeby mu powiedziec 'tylko uwazaj,zebys sie nie zakochal'. Nie rozumiem dlaczego od razu musza mnie nachodzic mysli, ze moze sie w niej zakochac??????? W tv tez pelno pieknych kobiet... a jak nie daj boze w jakims filmie piekna aktorka jest naga to krew mnie zalewa, bo znowu wyobrazam sobie, jaki to on jest zachwycony, ze jej cialo jest dla niego bardziej atrakcyjne niz moje i musze mu przygadywac 'ale jestes zapatrzony... ale wielkie oczy ci sie zrobily'. Wiem, ze jestem uciazliwa, wiem, ze zle robie i sama siebie za to wszystko nienawidze. Kiedys bylam normalna, nie wiem co sie ze mna stalo

zdaje sobie sprawe z tego, ze moje zachowanie jest beznadziejne, ale moze moglybyscie mi przemowic do rozsadku?

chce sie zmienic i bardzo prosze Was o pomoc. Moze ktoras miala podobne chore mysli i udalo jej sie ich pozbyc??? Z gory dziekuje za wszelkie rady!