[Hultaj]

Kwestia posiadania dziecka w moim życiu była mi obojętna. Mogłam mieć, a mogłam i nie mieć. Zaszłam w nieplanowaną ciążę, zdecydowaliśmy z mężem, że skoro jest jak jest, to niech jest. Byliśmy już pod 40tkę, postanowiliśmy wziąć to na klatę. Dziaciak jest fajny i kochany. Więcej jednak tego szczęścia nie planujemy (haha).

no to nie wiem czy się zdecydowałaś niemal z nudów, dla mnie ten opis troche tak brzmi. Albo że coś Cię ominie to może warto wykorzystać szansę. I trochę właśnie to wygląda jak nieodrzucanie instynktu macierzyńskiego. Jakbyś go nie miała to byś się nie zdecydowała urodzić, dla mnie to jest proste jak budowa cepa. Podejście mam podobne do Twojego, z tym że ja nie neguję istnienia w globalnym ujęciu tego nieistniejącego macierzyńskiego instynktu, bardziej za naturalne uważam ze można być tym totalnie niezainteresowanym, mieć go wyciszonym, wstaw co chcesz. Tak samo jak można być niezainteresowanym sportem gdy się jest coach potato. Teraz nawet aseksualność jest klasyfikowana zdaje się jako orientacja seksualna, a na logikę, jaka to orientacja gdy jej w ogóle nie ma.