Czy znalezienie pracy w moim przypadku jest w ogóle możliwe?
Widziałam tu kilka podobnych postów, więc uznałam, że może też zapytam.
Skończyłam liceum, teraz studiuję zaocznie. Mieszkam we wsi, z której najbliżej jest mi do miasta, które może liczyć z max. 100 tysięcy mieszkańców (czytałam, że wielkość miasta może mieć wpływ rynek pracy), a na studia dojeżdżam do Trójmiasta.
Studiuję lingwistykę stosowaną i wizja długoterminowa jest taka, by zostać tłumaczką, najlepiej symultaniczną. Plan był zawsze taki sam: na początku popracuję kilka miesięcy u siebie w jakiejś pracy typu kelnerka-recepcjonistka czy inna z tych "od których się zaczyna" by zdobyć pierwsze doświadczenie, potem przeprowadzę się do Trójmiasta i tam będę też pracować w tym typie pracy. Kiedy będę mieć pewne ogólne doświadczenie, spróbuję dostać pracę już konkretnie jako recepcjonistka w biurze tłumaczeń/firmie tłumaczeniowej, gdzie poznam ludzi z tego środowiska i potem, gdy skończę studia, nie dość, że będę miała trzy lata doświadczenia na rynku pracy, to jeszcze sporo osób, których się mogę popytać o pracę.
Od razu podkreślam - nie mam żadnego doświadczenia. Kiedyś, w gimnazjum, dałam się namówić na bycie konsultantką Oriflame, ale tego chyba nie można wliczyć w doświadczenie zawodowe i teraz przez 2-3 tygodnie próbowałam coś z wypełnianiem ankiet, ale o ironio, większość ankiet była skierowana do osób które już pracują, mają samochód albo własne mieszkanie i inne tego typu rzeczy. Ja się do tego nie zaliczam.
Od października do listopada raz na 2-3 trzy dni siadałam i wysyłałam po kilka CV przez OLX. Wyrobiłam sobie nawet książeczkę sanepidowską (i wciąż staram się zdobyć prawo jazdy, ale jak na razie raz oblałam). CV początkowo nawet dopasowywałam dokładnie pod pracodawcę, ale potem się poddałam i zrobiłam jedną uniwersalną wersję. Żadnej odpowiedzi. Dosłownie. Tylko raz uzyskałam odpowiedź i wypadłam naprawdę dobrze na rozmowie, tylko problem był w tym, że dojazdy do miasta (a mieszkam we wsi) pozwalały mi pracować wyłącznie od najwcześniej 8 do najpóźniej 16, co im nie pasowało.
Poza tym żadnej odpowiedzi. Kilka osób sprawdzało mi CV i mówiło, że jest świetne, więc podejrzewam, że to kwestia doświadczenia, a raczej jego braku.
Ostatnio zarejestrowałam się do Urzędu Pracy, ale ofert pracy w tym mieście jest tylko 28, z czego tylko 2 to praca dla kasjera, nie ma żadnych ofert dla kelnera/recepcjonisty itd. Reszta to ogłoszenia dla osób po studiach albo wykształceniu technicznym. Z tych dwóch ofert jedna, chociaż atrakcyjna, wymaga pracy przez 6 miesięcy (a ja chce przepracować max. 2-3 i przeprowadzić się do Gdańska), druga natomiast ma wymagane wykształcenie branżowe.
Nie wiem co robić, czuję się kompletnie beznadziejnie. Dodatkowo większość moich znajomych studiuję teraz dziennie bądź mieszka w Trójmieście i koniec końców cierpi też na tym moje życie towarzyskie. Moje życie wygląda teraz tak, że w ciągu tygodnia siedzę w domu i nawet nigdzie nie wychodzę (bo nie mam gdzie), a wypad z rodzicami na zakupy do Lidla to ironicznie jeden z jedynych okazji, by gdzieś wyjść. Już kilka razy miałam depresyjne momenty i nie mam pojęcia co zrobić, jestem w martwym punkcie.
|