O Jezu, tak! Mnie to dziwi na maksa, ale już nawet nie poruszam tego tematu na wizażu, bo zaraz się dowiem, że przecież HO takie za[emoji879][emoji879][emoji879]iste. Naprawdę jak miałam dwumiesięczny powrót do normalności to czułam, że żyję. A teraz znowu jak stary kapeć, bo wiecznie w domu.
No jakby good for you, że cieszysz się z HO, ale ten wątek raczej służy do narzekania

. Ja nie mam osobnego pokoju do pracy tylko zaanektowałam salon, a mąż sypialnie (bo też ma pracę z domu, a jakże), co jest upierdliwe bardzo. Mnie dojazd zajmował od 40 minut do godziny, w zależności od korków, ale nie uważałam i nie uważam tego za problem. Dojazd do pracy to był czas dla mnie na wyciszenie się i właśnie zostawienie roboty za sobą, a teraz wszystko jest pomieszane.
Zgadzam się, dla mnie rady typu: to się wystrój do pracy w domu są kompletnie z tyłka. To nie ta przestrzeń, nie ten rytm, żeby chciało mi się sięgać po eleganckie ciuchy i robić makijaż.
Tak samo. Zawsze uważałam się za introwertyka, ale jednak potrzebuję kontaktu z ludźmi, wyjścia do pracy i rutyny. Bez tego jestem rozlazła w domu i koniec. U mnie studenci też nie włączają kamerek, więc ja też przestałam, bo to nie ma żadnego sensu. Zero sprzężenia zwrotnego.