Nieogarnięcie życiowe
Jestem nieszczęśliwa sama ze sobą. Mam 29 lat. Jestem z chłopakiem od 1,5 roku od 6 miesięcy wynajmujemy mieszkanie w malej miejscowości - on przeniósł sie do mnie ze zwojej dużo większej miejscowości. Ja pracuje w małej korporacji na najniższym stanowisku, bo przeniosłam się z innego działu, w którym nie dogadywałam się z ludźmi. Wtedy dobrze zarabiałam. Zmiana działu to w moim przypadku dużo niższa pensja, prawie najniższa krajowa. Chlopak ma pracę w sklepie.
Nie mamy pieniędzy, żyjemy od wypłaty do wypłaty. Jestem na 2-gim roku studiów. Wcześniej miałam 3 przygody ze studiami, ale zaraz je porzucałam bo nie dawałam rady i się nie uczyłam. Albo robiłam wszystko na ostatnią chwilę, albo w ogóle.
Nie wiem czego oczekuje...chyba chce się wyżalić? Mam siebie dość...nic nie osiągnęłam w życiu, czuję się głupia.
Nie mam przyjaciół. Marzę o tym, aby mieć przyjaciółkę, której będę mogła powiedzieć wszystko, a ona nikomu nie wygada.
Miałam objawy depresyjne kilka lat temu, brałam przez ok 6 lat antydepresanty, w końcu zaprzestałam bo stwierdziłam, że w moim przypadku to kwestia stylu życia i muszę więcej uprawiać sportu, mieć hobby, cele i będę w końcu szczęśliwa ...ale ja nic z tym nie zrobiłam. Jestem w tym samym miejscu co po odstawieniu tabletek, a to już prawie rok. Czuje się małowartościowa, głupia. Wszystko w życiu sprawia mi taką trudność...każda aktywność...znowu zaczynam olewać egzaminy na studiach. Nie uczę się..chciałabym po prostu zniknąć. Żeby mój chłopak zapomniał o mnie i był szczęśliwy beze mnie. Bardzo mnie wspiera, mogę na niego liczyć w każdej sprawie, ale nie potrafię mu dać wszystkiego. Seks mógłby dla mnie nie istnieć. Wcześniej tak nie miałam...odtracam go, widzę jak cierpi ale nie potrafię tego wszystkiego pogodzić. Nauka do szkoły, praca, dom i obiady, sprzątanie, seks z nim. Nie ogarniam. Tak bardzo nie lubię siebie...
|