Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 2 891
|
Dot.: wątpliwości- ślub przed seksem?
Cytat:
Napisane przez hattivatti
spielmitmir, ale skąd Twoja pewność, że nikt w sprawie tej wypowiedzi wewnętrznie nie zareagował i nie udzielił temu księdzu upomnienia, tłumacząc mu, dlaczego jego porównanie było nie na miejscu? Oczekujesz publicznych przeprosin, zrzucenia sutanny, więzienia, odszkodowania za straty moralne? Ksiądz jest człowiekiem jak każdy inny i mimo że mamy prawo oczekiwać od niego więcej w kwestii moralności, o tyle też może zdarzyć mu się mylić w kwestii, która nie jest kościelnym dogmatem. Najważniejsze żeby wyciągnął z tego naukę i zmienił sposób wartościowania kobiet na przyszłość.
Nie wiem też, jak wyobrażasz sobie kontrolowanie wypowiedzi księży zanim zostaną wypowiedziane czy opublikowane w sieci. Siłą rzeczy możemy wycierać tylko to mleko, które już się rozlało.
Na porównanie do pedofilii nie będę się nawet wypowiadać, bo imho nie ma żadnego związku z tematem.
Co do zacytowanego przez Ciebie tekstu, to nie ma tu sprzeczności - grzech w sferze seksualnej "działa" dokładnie tak samo jak grzech popełniony w innych dziedzinach życia. Tak samo można "ubrudzić się" oglądaniem pornografii, jak i kradzieżą.
Jeśli zaś chodzi o trzeci punkt, to czy ktoś Cię zmusza do wstąpienia w szeregi KK i korzystania z sakramentów? Serio aż tak bardzo przejmujesz się tym, co mówią o Tobie inni (w dodatku ludzie, z którymi zapewne nie chcesz mieć wiele wspólnego), że natentychmiast żądasz, żeby zmienili nazewnictwo i wyznawane przez siebie poglądy, ponieważ czujesz się urażona?
Wiesz, co jest zabawne? Że jak przygotowującego karpia na święta katolika nazywa się mordercą, to nikt nie reaguje. Że jak katolika nazywa się oprawcą kobiet i okrutnikiem, bo jest przeciwny aborcji, to też nikt nie reaguje. Że jak katolika, który uważa, że człowiek stworzył jedynie mężczyznę i kobietę, nazywa się homofobem, transfobem i wpiszcochceszfobem, to nikt nie reaguje. Że jak katolik mówi otwarcie, że czeka z seksem do ślubu i jest za to wyśmiewany i szykanowany, to nikt nie reaguje. Że jak "cenzurujesz" na forum słowo "barany" (ale w taki sposób, żeby jednak zabrzmiało obelżywie i wszyscy je widzieli), to ja Ci nie odpowiem pięknym za nadobne. Ale jak katolik powie "Czystość to dla mnie życie bez grzechu, również w sferze seksualnej", to automatycznie załącza się tryb "Łeee, on mnie obrażaaa!".
Podejrzewam, że nie zależy Ci na związku z katolikiem, więc dlaczego wymyślasz sobie nieistniejące problemy? Ja nie zamierzam związać się z ateistą, który będzie mnie wyzywał od nawiedzonych cnotek-niewydymek i mimo że kompletnie nie zgadzam się z jego opinią na mój temat, to nie będę zabraniać mu jej posiadania.
|
Przecież on przeprosił. A nie, "przeprosił". Zachajzerował, czyli skończyło się na "przykro mi jeśli ktoś poczuł się urażony moimi słowami". To nie na tym polega zrozumienie swojego błędu, wręcz mamy tu typowe dla kleru lawirowanie, kręcenie i trzymanie się swojego. Więc nie łudź się, nauki z tego nie wyciągnął.
Jak kontrolować wypowiedzi pracowników organizacji? Można robić szkolenia, uczyć tego w seminarium, dawać dobry przykład od góry, wciągać natychmiastowe i ostre konsekwencje, sporo tego jest. A jak mleko się wyleje, to należy je wytrzeć tak, żeby nie śmierdziało.
Trzeci punkt - haha serio? Oczywiście, że zostalam zmuszona do wejścia do tej organizacji. Nikt mnie jako dziecko nie pytał, czy chcę się ochrzcić, potem czy chcę chodzić na katechezę, do kościoła, na lekcje religii. Indoktrynacja była od samego początku. Żeby z tego wyjść potrzeba wiele lat pracy i trochę szczęścia. I trochę tu się rozminęłysmy - ja nie czuje się personalnie urażona. Gorsze rzeczy słyszałam na tle religijnym, nie tylko od księży, znajomych katolików ale i od wlasnej matki. Ja tylko zwracam uwagę na szkodliwość takich wyrażeń. Ale to już bardzo rozległy temat i można o tym gadać godzinami.
Hmm czy zabawne to nie wiem. Ja osobiście zetknęłam się z agresją i zajadłością osób wierzących w kierunku niewierzących, nigdy odwrotnie. Byłam do 19 roku życia bardzo aktywnym członkiem wspólnoty, potem odeszłam. Co tam się działo, to szkoda strzępić języka. Tyle przykrych słów usłyszałam, tyle razy grożono mi potępieniem, wysmiewano, traktowano z pogardą i wyższością, że do śmiechu bylo mi bardzo daleko.
Różnica jest taka, że niewierzący powie "dla mnie wiara w bogów to glupota, ale jak komuś to pomaga w życiu, lepiej mu z tym i nie ingeruje tym w moje życie, to niech sobie wierzy, jego sprawa".
Wierzący natomiast próbuje nawracać i zmuszać do według jego zdania prawidłowego zachowania.
Nie widzę jakoś, żeby ateiści zabraniali sprawować mszy w kościołach, nakazywali katolikom antykoncepcję czy aborcję albo kazali jeść mięso w Wielki Piątek. Katolicy natomiast zabraniają aborcji, każą zamykać sklepy, bo mają w niedziele święto, pchają się z katechezami do szkół (tja niby etyka jest dostępna, ale teoria swoje a praktyka jaka jest, każdy widzi) i tak można wymieniać.
A tryb "łeeee on mnie obraża" jest akurat największą domeną katolików. Wygoogluj sobie, ile było już spraw o obrażone uczucia religijne. Katolicy obrażają się o wszystko - o obrazek Maryi z tęczą, memy czy zwykle żarty. Sama widzisz - niewierzący ma siedzie cicho i nie przejmować się nazywaniem go brudnym bezbożnikiem, ale jak pół-żartem pół-serio nazwie się katolika baranem (żeby nie było - nawiązanie do owieczek i baranka bozego), to już obraza i JAKTOTAK. Mnie wolno innych obrażać, ale ode mnie wara.
Powtarzam po raz kolejny - będę mówić o tym, jak zła jest indoktrynacja katolicka, bo sama zostałam jej poddana i uważam ją za szkodliwą. Mam do tego prawo. Kościół za dlugo już jest świętą krową, której nie można krytykować.
Kończę w tym momencie dyskusję, bo zaraz obie zarobimy bana za offtop Ani ja nie przekonam ciebie, ani ty mnie.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
|