Równanie w górę a szukanie partnera
Mam od jakiegoś czasu taką zagwozdkę. Radzę sobie w życiu bardzo dobrze. Oczywiście każdy ma chwile lepsze i gorsze i nie jestem wyjątkiem, ale mam dobrą pracę i zawód, skończyłam dobre studia, jestem obiektywnie rzecz biorąc w miarę inteligentna, wiem sporo o świecie i nie są to opinie bazujące na "szwagier powiedział".
I łapię się na tym, że trudno mi zaakceptować partnera, który nie jest pod tymi względami mi równy, a nawet lepszy ode mnie. Znaczy, który nie robi na mnie pod względem przede wszystkim inteligencji wrażenia. (Praca odgrywa mniejsze znaczenie, bo nie lubię "typów bez właściwości", którzy często robią karierę w korpopracach, ale też powinna jakaś praca być i raczej praca dla pracownika wykwalifikowanego, nie kopanie rowów).
Rozmawiałam o tym z terapeutą, który spytał jakie to ma właściwie znaczenie, czy ktoś jest, powiedzmy, z IT (moja branża) czy kierowcą ciężarówki, jeśli jest dla mnie dobry. I może nie brałabym tego aż tak daleko (wątpię czy miałabym cokolwiek wspólnego z kierowcą ciężarówki, bo nasz sposób życia, konsumowane media, opinie na więszkość tematów byłyby na 99,99% zupełnie inne), ale w sumie to faktycznie tak jest. Znam wiele kobiet, które są z mężczyznami nie tak pod względem nazwijmy to, ogarniętymi, jak one i związki wydają się ok (na ile można to z zewnątrz oceniać).
Czy któraś z Was miała jak ja i nauczyła się być bardziej racjonalna pod tym względem?
|