Ale... czy tak właśnie nie wygląda przystosowywanie takich maluchów do życia w społeczeństwie i szanowania różnych rzeczy?

Przecież w tym domu z ogródkiem też chyba nie mógłby wspinać się po cienkich gałęziach, łamiąc je czy nie zwracać uwagi na młodsze rodzeństwo np. podczas jazdy rowerkiem. Ten niepokój wywołany jeżdżącymi samochodami rozumiem, ale tu chyba trzeba po prostu tłumaczyć i uczulać, co się może stać, kiedy człowiek jest nieostrożny. Miliony dzieci zostały tak wychowane i żyją
Jako osoba, która całe życie mieszkała w blokach i dzieciństwo spędziła z chmarą innych dzieciaków, powiem Ci, że takie dzieciństwo może wyglądać cudownie

Właśnie przez to, że wokół było mnóstwo, naprawdę mnóstwo dzieciaków! Najlepsi przyjaciele mieszkali w tym samym bloku, koleżanki z klasy kilka bloków dalej i całe dzieciństwo spędziłam na zabawach, uganiając się z nimi pomiędzy blokami. I choć kocham przyrodę, to żaden własny ogródek tego nie zastąpi, tej socjalizacji z innymi.
Dlatego bardzo mi szkoda dzieciaków, które kiszą się samotne w domkach na odludziu i to drzewko, ta krówka i ten kawałek krzaka ma im zastąpić czas spędzony z rówieśnikami. Chyba, że mają kupę rodzeństwa, kuzynostwa lub kolegów tuż obok, to wtedy inna sytuacja.
Autorko, na twoim miejscu pomyślałabym o jakimś osiedlu domków jednorodzinnych pod miastem (z całym zapleczem - sklepy, szkoły itp) albo o jakimś ogródku działkowym, domku letniskowym czy coś.