Witajcie, zgłaszam się do was z prośbą o poradę.Czy to normalne, że włosy kochają Mcdonalda?
A tak poważnie, zauważyłam, że moje włosy bardzo się wzmacniają, szybciej rosną, mniej wypadają i po prostu są dużo ładniejsze w momencie, gdy sporo przytyje. No i teraz sobie myślicie o co mi chodzi, o ile oczywistą oczywistością jest, że nasze żywienie ma ogromny wpływ także na włosy i nie ma tutaj żadnej filozofii, tak w moim przypadku mam wrażenie, że im gorzej się odżywiam, tym moje włosy są szczęśliwsze.
Gdy byłam nastolatką najładniejszą czuprynę miałam chyba w całej historii mojego włosowego życia pod koniec gimnazjum, był to okres gdy jednocześnie byłam najpulchniejsza i nie, nie odżywiałam się zdrowo. To były czasy gdy w moim małym mieście powstały pierwsze kebaby, dodatkowo dochodziły codziennie słodkie bułki i batony w szkole, no i to zrobiło swoje, ale włosy miałam cud, miód i malina
Potem poszłam do liceum i nadprogramowego kg spadły i mimo, że wtedy nadal nie farbowałam włosów dużo straciły na swojej atrakcyjności. Wtedy tego nie łączyłam z wagą.
Jeśli chodzi o aktualne czasy, to z powodu pandemii oraz remontu w mieszkaniu, sytuacja się powtórzyła, przytyłam +/- 10 KG. Nie miałam czasu, warunki też były średnie na gotowanie, więc fastfoody o 23 był normalnością, całe pudełko ptasiego mleczka? Nie ma problemu
, Znowu zauważyłam, że włosy bardzo mi się wzmocniły, wiele osób zwracało uwagę, bez żadnych wcierek albo nawet supli. Aktualnie wróciłam do swojej starej wagi, ale to nie było żadne drastyczne chudnięcie, prze 1,5 roku systematycznie powoli gubiłam kilogramy, po prostu odstawiłam fastwoody i słodycze. Dodatkowo od stycznia regularnie biorę suplementy, wcieram wcierki, pije pokrzywę, wcześniej olej lniany bo chciałam podkręcić ten dobry efekt, oczywiście również przykładam się do pielęgnacji. I co? No i od trzech miesięcy zauważyłam, że coś się psuje, włosy sa bardziej smętne, jest ich jakby mniej, wypadają, nie są już takie hmm ciężkie?. Nie robiłam żadnych drastycznych zabiegów przez ostatni czas.
Choruje na Hashimoto, ale w czasie gdy tyłam również miałam problemy z tarczycą. Aktualnie odżywiam się zdrowiej niż wcześniej, jem bardzo dużo owoców, domowe potrawy, w moim odczuciu własnie teraz dostarczam więcej wartości odżywczych i witamin. A więc w czym rzecz? Czy to jest normalne? Gdybym w krótkim czasie schudła, to nie miałabym wątpliwości, ale ja wszystko robiłam z głową. Mam rozumieć, że nie dostarczam organizmowi wystarczająco witamin itd? Z tym, że ja mam aktualnie normalną wagę, nie chodzę głodna, nie czuje się osłabiona.