Dot.: Zapracowani przedsiebiorcy kontra leniwi etatowcy i gen z
Nie wiem o czym dokładnie była cała ta jej wypowiedz i w jakim kontekście w ogóle. Zapoznałam się tylko z tym fragmentem i do niego się odniosę.
Kulczykowa jest człowiekiem szczególnego okresu. Po transformacji, był czas naprawdę szczególny w przedsiębiorczości. Jeśli miałeś pomysł i poświęciłeś mu swoją prace, trud i czas, to dorabiałeś się szybko naprawdę i solidnego przedsiębiorstwa i dochodów.
Wystarczyło dokładnie tego: pomysłu, zaangażowania, pracy własnej i po prostu rosło jak grzyb po deszczu, bez początkowego wkładów wielkich kapitałów na. Koszty startowe materialne często były zwyczajnie znikome, wystarczał jakiś garaż, szopa, prosta maszyna żeby zacząć i samo zaczynało się kręcić i rozrastać.
Nigdy już potem nie było to możliwe i chyba nigdy się już nie powtórzy.
Jako przedsiębiorca, może tez widzieć pewien trend który faktycznie wielu zauważa w ostatniej dekadzie, nie zaczął się teraz, tylko właśnie jakaś dekadę temu.
Brak zaangażowania młodych pracowników. I tu bym chciała być dobrze zrozumiana. Nie mówię o wszystkich i wszędzie, teraz tez są ludzie zaangażowani, pracowici, pasjonaci. Nie mowie tez o wyrabianiu nadgodzin na maksa i jeszcze za darmo, o stawianiu pracy ponad życie.
Ale po prostu widać to zwłaszcza na dolnych szczeblach i u pracowników niskowykwalifikowanych.
Tak jakby samoistnie umarł trend do bycia fachowcem zawodu danego. Kiedyś jak człowiek miał okazje się przyuczyć do czegoś, to sami się pchali, bo umiejąc 2 rzeczy zamiast 1, albo 3 zamiast 2, ogarniając większy cykl procesu, zarobią więcej, zostaną „majstrem”. Teraz nie. Serio, nie są w większości zainteresowani nauka obsługi kolejnej maszyny, poznaniem kolejnego procesu. Ma przekładać z prawa na lewo to przekłada z prawa na lewo, postawiony do maszyny która by przekładała za niego… ściana, nie interesuje go jej obsługa bo zatrudnił się do przekładania z prawa na lewo.
To jest bardzo częste teraz.
__________________
Cava
Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
|