Dot.: Jakie macie podejście do pożyczania pieniędzy?
Słabe to jest bardzo. Znaczy, można, bo wszystko można, ale nie byłabym z facetem pod trzydziestkę który tak postępuje ze swoimi pieniędzmi.
Zdarzyło mi się przewalić w miesiącu cały hajs (i to w dodatku na chlanie) i pożyczyć trzy stówki od przyjaciółki, bo miesiąc był za długi - tylko że ja miałam wtedy dwadzieścia lat. I było to dość upokarzające, choć ona się śmiała, spłaciłam dług w terminie. I dostałam lekcję przedsiębiorczości, że przewalić można każdy hajs, ale potem człowiek musi świecić oczami i robić z siebie dziada praszalnego, i że do przyjemnych uczuć to nie należy - więc po co, jak można zacząć sensowniej gospodarować pieniędzmi, odkładać na konto oszczędnościowe, zbudować poduszkę, pożyczać samemu sobie, i po kilku miesiącach problem rozwiązany na zawsze, budują się też dobre, 'dorosłe' nawyki, przydatne na później - jak już się ma te trzydzieści lat i kredyt na mieszkanie na przykład... Bardzo mnie dziwi, że gość przespał lekcję którą większość ludzi dostaje w okolicach dwudziestki, ale co dziwi jeszcze bardziej, to to, że z tego co mówi to zupełnie nie ma zamiaru tego zmienić, czyli przez kolejne naście, dziesiąt lat, zamierza pożyczać po ziomkach jakieś stówki...? To jest, w mojej opinii, super dziwne, i to raczej slabo-dziwne niż ekscentrycznie-dziwne.
Przecież to można przed miesiąc nie nadpłacać, jak inni mówili, odłożyć na konto jakiś tysiąc czy ileś i następnego miesiąca wrócić do tego swojego genialnego planu na nadpłacanie, ale już bez 'dej' po ludziach co miesiąc.
Twój facet to cwaniak i po prostu nie stać go na nadpłacanie swojego kredytu, bo robiąc to musi żerować na innych. Takie zastaw się a postaw się w wersji 28m2. Mam minę jak ten biały wypchany lisek na krzesełku z wyciągniętymi w niedowierzaniu łapkami.
Sent from my Pixel 7 Pro using Tapatalk
__________________
Many of us spend half our time wishing for things we could have
if we didn’t spend half our time wishing.
• • • • •
|