Partnerka wymaga przerywania stosunku pomimo antykoncepcji
Sprawa wygląda tak. Oboje z moją partnerką jesteśmy po 40-tce. Oboje lubimy łóżko, czerpiemy z tego radość. Myślę, że nawet zakres tego co lubimy w sypialni pokrywa się nam dość dobrze. Więc gdzie leży problem ?
Otóż ona ma jakiś szczególny lęk przed zajściem w ciążę. Objawia się to tym, że mimo bardzo skutecznego zabezpieczenia (wkładka domaciczna Mirena) za każdym razem oczekuje przerwania stosunku odpowiednio wcześnie i dokończenia na zasadzie masturbacji. Od razu zaznaczam, włączenie drugiego środka takiego jak np. kremy czy globulki plemnikobójcze niczego nie zmienia. Nie bo nie i koniec dyskusji. Albo po mojemu albo w ogóle. W jej poprzednim związku z tego co wiem było dokładnie tak samo. Partner ma przerwać w wyprzedzeniem i potem albo sam doprowadzić się do szczytowania albo ewentualnie ona może w tym pomóc swoją dłonią... Od razu uprzedzam tych z większą wyobraźnia - rady w stylu "to może kończyć po francusku albo po grecku" - No nie, to też nie wchodzi w rachubę. Za tym też delikatnie mówiąc nie przepada. Więc alternatyw w zasadzie nie ma. Albo tak albo w ogóle. Kiedy powiedziała mi i swoich zasadach zwyczajnie mnie zamurowało. Problem robi się i tyle poważny, że dla mnie taka "technika" jest w zasadzie dramatem. Przerwanie kochania się i przejście do masturbacji to coś co u mnie wywołuje natychmiastowy spadek podniecenia o co najmniej 3/4. To nie jest keden krok ale osiem kroków do tyłu. Kończenie w taki sposób dla mnie koszmar. Mówimy tu nie o jakimś incydentalnej sytuacji tylko o żelaznej regule. Nigdy wcześniej w swoim życiu nie doświadczyłem czegoś podobnego. Zawsze w sypialnia była miejscem pełnym radości. Seks taśma było coś co uwielbiałem, a teraz....
Z jednej strony jest mi cholernie bliska, jest dla mnie kimś wyjątkowym i ważnym. Dlatego za nic w świecie nie chcę nawet namawiać na zmianę jej podejścia bo nie chcę łamać jej lęków czy obaw nawet jeśli dla mnie są one irracjonalne. Nie chcę być egoistom, który namawia, przekonuje, stawia oczekiwania. To nie moja bajka i nie mój charakter. Bardzo ją szanuję i kocham. Dlatego też liczę się z jej zdaniem z jej lękami. Z drugiej jednak strony mam świadomość, że na dłuższą metę jeśli coś nie gra w łóżku to pociąga to za sobą coraz poważniejsze konsekwencje. I tego chcę uniknąć za wszelką cenę.
Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że żadna metoda antykoncepcji nie jest skuteczna w 100% i każdy odpowiedzialny człowiek powinien mieć tego świadomość. No ale tak funkcjonuje ten świat i albo się człowiek na to godzi albo nie.
Nie mam bladego pojęcia jak wybrnąć z tej sytuacji...
|