W moim przypadku skladalam podania do trzech wybranych gimnazjow, jesli istnialy testy kwalifikujace to je zdawalam (na przyklad do klasy jezykowej) do innych byl konkurs swiadectw lub punktacja, wiec moglam wybrac kazde i wybralam nierejonowe.
Basen mialam ze szkoly, kursy jezykowe czy zajecia plastyczne byly przykladowo w domu kultury za symboliczne oplaty.
Tak, podchodze do tego zero-jedynkowo, bo dla mnie nie istnieje argument ktory mnie prekona, ze urodzenie sie niezamoznym na blokowisku w 40 mkw w miescie w ktorym jest dostep do wielu rzeczy (jak chocby glupie lumpeksy gdzie za zaskorniaki moglam nosic rzeczy ze sklepow do ktorych nie mialam dostepu) i komunikacja miejska, jest gorszym startem niz urodzenie sie niezamoznym na wsi, tez na 50mkw albo w malym domku z babcia i dziadkiem, we wsi ze sciany wschodniej w ktorej zlikwidowano pociagi a autobus jesli jezdzi to dwa razy dziennie do szkoly. No niestety, jestem krowa i tutaj zdania nie zmienie
.
---------- Dopisano o 21:22 ---------- Poprzedni post napisano o 21:20 ----------
Ale rozumiem, ze mozna sie nie zgadzac. Tylko ze nie wiem jakim cudem brak komunikacji miejskiej i dojazdu do miejsc ktore oferuja darmowa lub poldarmowa rozrywke, koniecznosc zarobienia na wyjazd na studia jest trudniejszy od posiadania tego na miejscu :P. No ale cuda sie dzieja, wiec moze jakims cudem ktos to tak odbiera.
---------- Dopisano o 21:24 ---------- Poprzedni post napisano o 21:22 ----------
Ale ja nie porownuje bogatych dzieci z podwarszawskich gmin ktorych rodzice woza na platne zajecia do stolicy, do niezamoznych dzieci z miast.
Ja porownuje tak samo niezamozne rodziny z miast, do tak samo niezamoznych rodzin z wsi z ktorych nie wyjedziesz bo nie ma czym a auta brak.