My to się nawet sprzeczamy raz na ruski rok, ale nie jestem pewna czy ta częstotliwość się nie zwiększy przed samym ślubem, bo jednak nerwy, a na co dzień to mamy slow life po całości.
---------- Dopisano o 16:59 ---------- Poprzedni post napisano o 16:51 ----------
Mój też. Potrafię mu coś powiedzieć, żeby coś zrobił typu zalej herbatę proszę, a on przytaknie w ciągu kilku minut zapomni i tego nie zrobi, jakby mnie w ogóle nie słuchał. Czasem się zastanawiam czy on jakiegoś ADHD nie ma albo innej przypadłości neurokognitywnej. Chociaż czytałam, że ogólnie to jest kwestia kulturowa, że kobiety żyją z przeświadczeniem, że o wszystkim muszą pamiętać i dopilnować, a faceci mają bardziej wywalone. Z tym, że ja się już przyzwyczaiłam po prawie 6 latach, więc nawet to rzadko mnie wyprowadza z równowagi. Nie będę się denerwować jakimiś pierdołami, bo bym mu życie zatruła, a przede wszystkim sobie. Dużych rzeczy z reguły nie zawala na szczęście.
---------- Dopisano o 17:02 ---------- Poprzedni post napisano o 16:59 ----------
To jest jednak inna sytuacja jak jest jakiś kryzys spowodowany zdrowiem czy finansami. Nas na szczęście odpukać omijały do tej pory takie historie i tobie również tego życzę na przyszłość
---------- Dopisano o 17:06 ---------- Poprzedni post napisano o 17:02 ----------
To dobrze, że się przynajmniej tak dobraliście, że twój narzeczony to akceptuje i umie się zachować w takiej sytuacji. Nigdy nie rozumiałam romantyzowania związków, gdzie obie osoby są wybuchowe i kończy się wielkimi awanturami. Ogień to powinien być w sypialni, a w życiu osobiście preferuję jednak stabilne warunki.